Islandzki szkoleniowiec ostro skrytykował duńskich arbitrów - Madsa Hansena oraz Martina Gjedinga, którzy prowadzili niedzielny pojedynek. Opiekun Zebr oskarżył także Europejską Federację Piłki Ręcznej o szwindel.
- Nie zamierzam robić tego samego co José Mourinho, ale sędziowie nie byli obiektywni - stwierdził Alfred Gislason, który wysunął nawet teorię o spisku ze strony EHF: - Federacja nie chciała, aby kolejna niemiecka drużyna wystąpiła w Final Four. Wcześniej przecież zakwalifikowali się do niego piłkarze ręczni Rhein-Neckar Löwen i HSV Hamburg.
Pomimo ostrych słów jeden ze skandynawskich arbitrów zachowuje stoicki spokój, czego nie można powiedzieć o władzach EHF.
- Jest to kwestia zasad. Szkoleniowiec może wypowiadać każde słowa, które przyjdą mu na myśl. Nie będziemy na nie odpowiadać - stwierdził sędzia z Danii. Natomiast europejskie władze nie zamierzają pozostawić tak tej sprawy.
- Te oskarżenia nie będą ignorowane. Alfred Gislason za swoje wypowiedzi może zostać ukarany finansowo, bądź zawieszony - ujawnił Markus Glaser z EHF.