Mimo, iż kieleccy kibice na pewno liczyli przed tym spotkaniem na zwycięstwo swojej drużyny, to chyba niewielu spodziewało się, że gospodynie tak łatwo uporają się z chorzowiankami. Jednak już sam początek meczu pokazał, że KSS jest zdeterminowany do pokonania "Niebieskich" we własnej hali.
Nie jeden kibic ocierał oczy ze zdziwienia, gdy kielczanki po zaledwie 6 minutach prowadziły już 5:0! Od początku w kieleckiej bramce doskonałe zawody rozgrywała Iwona Muszioł, która m.in. w 3 minucie obroniła rzut karny wykonywany przez Marlenę Lesik. Zaskoczony trener Janusz Szymczyk bardzo szybko musiał prosić o przerwę. Tuż po wznowieniu pierwsze trafienie dla przyjezdnych zaliczyła niezawodna Karolina Radoszewska - najlepsza zawodniczka Ruchu w tym spotkaniu. Chorzowska obrotowa zdobyła również drugą bramkę dla gości, ale chwilę później przegrała pojedynek na "siódmym" metrze z fenomenalną Iwoną Muszioł.
Po zupełnie nieudanym początku, "Niebieskie" stopniowo odrabiały jednak straty. Duża w tym zasługa samych kielczanek, które zaczęły popełniać coraz więcej prostych błędów w ataku i zdobywanie bramek nie przychodziło im już z taką łatwością. W efekcie na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy z wysokiej przewagi KSS-u pozostała już tylko jedna bramka (16:15). Do szatni gospodynie schodziły ostatecznie z dwoma golami zaliczki (17:15).
Początek drugiej połowy, to prawdziwa kopia z początku meczu. Kielczanki znów rozpoczęły od mocnego uderzenia. Świetnie funkcjonowała zwłaszcza defensywa, a najgroźniejszą bronią KSS-u, były szybkie kontry. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 35 minucie podopieczne Zdzisława Wąsa prowadziły już 23:15, a trener Ruchu był zmuszony ponownie prosić o czas. Jednak w przeciwieństwie do pierwszych 30 minut, tym razem chorzowianki nie potrafiły skutecznie odrabiać strat. Problemów za skutecznością nie miały natomiast gospodynie. Prawdziwy koncert w bramce KSS-u dawała natomiast Iwona Muszioł. Była zawodniczka Zgody Ruda Śląska, broniła nawet w sytuacjach sam na sam, a długimi podaniami doskonale obsługiwała też kieleckie skrzydłowe - Marzenę Paszowską oraz Katarzynę Grabarczyk, wyprowadzając tym samym zabójcze kontrataki.
Mimo wysokiej przewagi gospodyń, chorzowianki starały się walczyć do końca. W ataku dwoiła się i troiła Radoszewska, ale w pojedynkę nie mogła odwrócić losów spotkania. Ruch starał się również grać wysoką obroną, jednak i ten sposób nie dawał efektów. W drugiej linii prawdziwy festiwal strzelecki urządziła sobie Marta Rosińska, która zdobyła w tym meczu aż 12 bramek. Świetnie radziła sobie także Milena Kot, która pokazała, że zainteresowanie jej osobą ze strony SPR-u Lublin nie jest przypadkowe.
W końcowych minutach doszło do niecodziennej jak na KSS sytuacji. Kibice oczekiwali na 40 bramkę, którą zdobyła w ostatniej minucie Marija Gedroit. W stolicy świętokrzyskiego podobne sceny nie są wprawdzie rzadkością, ale do tej pory dotyczyły one wyłącznie zespołu Vive Tarów Kielce. Ostatecznie KSS Kielce pokonał Ruch Chorzów 40:28. Rewanż odbędzie się za tydzień w Chorzowie.
KSS Kielce - KPR Ruch Chorzów 40:28 (17:15)
KSS: Muszioł, Kozieł - Grabarczyk 5, Kot 6, Abramauskaite 3, Rosińska 12 (4), Gedroit 6 (1), Paszowska 8, Nowak, Kabała, Pokrzywka, Lalewicz, Młynarczyk, Drabik.
Trener: Zdzisław Wąs
Kary: 8 minut
Karne: 5/5
Ruch: Karwat, Wąż - Jasińska 3, Krusberska 1, Radoszewska 8, Pawlik 5 (1), Lesik 4 (2), Sucheta 2, Krzymińska 3, Rzeszutek 1, Salomon 1, Rodak, Lanuszny.
Trener: Janusz Szymczyk
Kary: 8 minut
Karne: 3/6 (Lesik, Radoszewska i Pawlik obronione przez Muszioł)
Widzów: 200
Sędziowie: C. Figarski, D. Żak (obaj Radom)