Krzysztof Podliński: Nikt chyba nie ma wątpliwości, że miniony sezon był wygrany dla Gaz-System Pogoni Szczecin. Jako beniaminek, rozgrywki zakończyliście na pozycji wicelidera. Co pana zdaniem złożyło się na taki, a nie inny wynik?
Paweł Biały: Zdecydowanie dobra polityka kadrowa oraz zbyt krotki czas na to, aby się dobrze zgrać. Gdybyśmy zagrali pierwszą rundę, tak jak drugą to ostatecznie zajęlibyśmy pierwsze miejsce. Znacznym problemem, o czym wiedzieliśmy od początku, była zbyt mała ilość treningów z uczestnictwem wszystkich zawodników. Piotrek Frelek trenował z zespołem raz, czasami dwa razy w tygodniu. W przyszłym sezonie będzie już inaczej.
Niemalże do końca sezonu walczyliście z Jurandem Ciechanów o bezpośredni awans do PGNiG Superligi, jednak nieustannie musieliście oglądać plecy rywala. Czego zabrakło, żeby to Szczecin mógł cieszyć się z awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej?
- Było kilka argumentów. Oczywiście nie tylko my chcieliśmy zająć jak najwyższe miejsce, stąd czasami nerwowe mecze. Nie można zapominać również, iż był to nasz pierwszy sezon w tej lidze i czasem byliśmy mocno zaskakiwani.
Mieliście jeszcze możliwość gry w barażach, mimo to nie skorzystaliście z tego przywileju. Nasuwa się pytanie, dlaczego?
- Klub to firma, a skoro nie stać nas finansowo, szkoda jest niszczyć to, co udało się zbudować. Taka decyzja została podjęta tylko dlatego, iż w przyszłym sezonie klub otrzymał zapewnienie o większym wsparciu miasta, jak również naszego sponsora Gaz-System. W przypadku gdyby takich zapewnień dofinansowania nie było, z pewnością byśmy weszli do ligi, nie byłoby wówczas nic do stracenia. Zarząd wziął również pod uwagę, iż dla niektórych zawodników ten rok może być ostatnim czasem na umocnienie swojego miejsca w zespole. W przypadku awansu musielibyśmy tych zawodników odsunąć lub przynajmniej ograniczyć im możliwość gry w pierwszym składzie. Od samego początku budowania klubu potwierdzamy, że nie ma tutaj czasu na nieplanowane ruchy, a to naszym zdaniem jest postawa, która zostaje profesjonalnie odbierana przez sponsorów i władze miasta. Oceny o tchórzostwie są banalne i niedojrzałe, a ktoś kto takie oskarżenia kieruje, nie posiada ani grama wyobraźni.
Niewiele zabrakło również, by awansować do Final Four Pucharu Polski. Jak wytłumaczy pan tą fatalną niemoc w rewanżowym spotkaniu z Miedzią Legnica?
- Do dzisiaj nie mogę się z tym pogodzić (śmiech). Prawda jest taka, że Stal nas zlekceważyła, a nasi zawodnicy mają naprawdę ciekawą przeszłość w najwyższej klasie rozgrywkowej i umiejętności u niektórych z nich wcale nie są mniejsze. Oczywiście innych rzeczy brakuje i m.in. dlatego nie chcieliśmy już w tym roku zmagać się w PGNiG Superlidze. Zabrakło zimnej głowy i trochę szczęścia.
Zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że wcześniej wspomniane niepowodzenia, położyły cień na całosezonowej pracy zespołu?
- Trudno jest w dwa miesiące zbudować zespół. W drugiej rundzie nasza gra była dużo lepsza. Liczę na to, iż w tym sezonie zbudujemy dojrzały zespół na miarę PGNiG Superligi. W tym celu mają nam pomóc również nowi zawodnicy.
W wielu wywiadach mówi pan o długofalowej budowie drużyny, tymczasem ściągacie do Szczecina rutyniarzy. Przykładów nie trzeba szukać daleko: Frelek, Malesa, czy też ostatnio Kliszczyk z Wardzińskim. Jak to się ma do pana słów?
- A Vive Targi Kielce, Orlen Wisła Płock, czy masa innych światowych zespołów tego nie robi? Ostatnią rzeczą do oceny jest wiek, a pierwszą umiejętności i obecna dyspozycja. Zarzuca się nam dużą średnią wieku, a to nieprawda. Każda pozycja ma rutyniarza i młodego szczypiornistę. Taką zasadę przyjęliśmy, aby kunszt był przekazywany z pokolenia na pokolenie. Zadam inne pytanie, czy miarą budowania zespołu z przyszłością jest zatrudnianie młodzieżowców? W ten sposób zbudujemy zespół za siedem lat. Dla przykładu podam, iż w finale mistrzostw Polski najlepszymi zawodnikami, a przynajmniej wyróżniającymi się byli kołowy Kuzelev oraz rozgrywający Chrapkowski. Kuzelev jako doświadczony gracz, zagrał wszystkie mecze na najwyższym poziomie, a młody Chrapkowski tylko jedno czy dwa spotkania. Jednak każdy coś wniósł, a wiek zawodników w danym momencie jest sprawą drugorzędną. Właśnie takie zespoły odnoszą sukcesy, gdzie doświadczenie miesza się z młodymi talentami.
Kadra na przyszły sezon jest już zamknięta?
- Na dziewięćdziesiąt procent. Rozmawiamy jeszcze z kilkoma zawodnikami.
Może pan zdradzić jak będą wyglądały przygotowania zespołu do rozgrywek?
- To pytanie do trenerów. Jedynie mogę zdradzić, iż chcemy rozegrać jak najwięcej spotkań z zespołami PGNiG Superligi.
W której drużynie upatruje pan największego konkurenta w walce o awans?
- Oczywiście Warszawa. Również Gdańsk ma ambitne cele, a doświadczenie podpowiada mi, że inne zespoły też mogą mieć wiele do powiedzenia. My musimy się skupić na sobie, a wtedy będzie sukces.
Macie sponsora strategicznego, miasto spogląda na was przychylnie. W Szczecinie brakuje tylko piłki ręcznej w męskim wydaniu na najwyższym poziomie. Co zrobić, by tak się stało?
- W moim przekonaniu robimy wszystko, aby tak było w przyszłym roku.