Beskid to klub perspektywiczny - rozmowa z Katarzyną Więciorek, zawodniczką Beskidu Nowy Sącz

Kontrakt z sądeckim MKS Beskid podpisała Katarzyna Więciorek, do niedawna zawodniczka SPR AZS Lublin, aktualnego wicemistrza Polski. 23-letnia obrotowa z Lublina to między innymi czterokrotna złota medalistka mistrzostw Polski w barwach SPR Lublin, złota i srebrna medalistka Akademickich Mistrzostw Polski, a także dwukrotna złota medalistka Akademickich Mistrzostw Europy.

W tym artykule dowiesz się o:

Dlaczego zdecydowała się Pani odejść z SPR-u Lublin?

Katarzyna Więciorek: Zależy mi na tym żeby grać, mieć możliwość regularnych występów, a w Lublinie nie było to możliwe. W zespole jest kilka bardziej doświadczonych zawodniczek i walka o miejsce jest bardzo ciężka. Pojawiła się ciekawa propozycja z Beskidu żeby grać w Nowym Sączu, więc z niej skorzystałam.

Czyli najciekawszą z ofert złożył MKS Beskid?

- Nie szukałam na siłę, chciałam podjąć najlepszą decyzję po przeanalizowaniu wszystkiego. To już druga rozmowa z tym klubem, wcześniej rozmawialiśmy w momencie kiedy miałam kontuzję więzadeł. Nic z tego nie wyszło z wiadomych względów, przechodziłam rehabilitację i na leczeniu chciałam się skupić, zamiast na przenosinach do nowego klubu. Teraz kiedy jestem zdrowa temat powrócił i udało nam się dojść do porozumienia.

Zatem już wcześniej udało się Panią przekonać, trzeba było tylko czasu i zdrowia?

- Oferta jaką dostałam od zarządu Beskidu jest naprawdę dobra, porównywalna z tymi z Superligi, ale nie pieniądze są najważniejsze. Wiadomo przeprowadzam się do nowego miasta, muszę gdzieś mieszkać i za coś żyć, więc sprawy finansowe są istotne, ale najważniejsza jest możliwość gry, a Beskid wydaje się dobrym miejscem do grania.

Z jakiego powodu Beskid Nowy Sącz wydaje się być dobrym miejscem do grania?

- Przede wszystkim jest to klub perspektywiczny, mający szanse na dobre wyniki w przyszłości. W składzie jest kilka zawodniczek doświadczonych, grających wcześniej w Superlidze, mających na koncie różne sukcesy. Ponadto są też zawodniczki młodsze, które dobrze rokują na kolejne sezony, a wszystkim tym opiekuje się trenerka, wybitna niegdyś zawodniczka Pani Alina Magiera. To naprawdę dobre podsumowanie klubu, a do tego cały czas czynione są wzmocnienia, klub się rozwija. To właśnie jest zachęcające.

Jak zapatruje się Pani na rywalizacje o miejsce w składzie?

- Jak mówiłam, w Beskidzie grają dobre zawodniczki także rywalizacja będzie cały czas, nie można odpuszczać, ale to pozytywne. Znam swoją wartość, wiem że sobie poradzę, bo po to przyjeżdżam do Nowego Sącza, aby grać i rozwijać się. Na treningach i w meczach będę dawać z siebie wszystko, a trenerka będzie decydować kto, kiedy wchodzi do gry. Ja od zawsze grałam na kole, ale jeśli trenerka chciałaby mnie sprawdzić w innym miejscu na parkiecie to nie boje się wyzwań.

Mówi Pani o chęci gry, rywalizacji i zespole, jak zatem zapatruje się Pani na swoją przyszłość w Beskidzie, to jednosezonowa przygoda czy planuje Pani dłuższą współpracę?

- Przyjeżdżam do Nowego Sącza, chce się zaaklimatyzować i wkomponować w zespół. Gdyby chodziło o chwilową sprawę, to nie przenosiłabym się tutaj. Widzę fajną przyszłość w tym klubie, szanse są spore i ja mam zamiar zrobić co w mojej mocy, aby pomóc w budowie mocnego klubu na lata. Moje plany są zbieżne z tymi jakie są w Beskidzie, dlatego jestem nastawiona pozytywnie.

Przenosi się Pani do Nowego Sącza, będzie w środku tej sportowej rywalizacji sądeckich klubów, jak się Pani zapatruje na tą derbową rywalizację?

- Rywalizacja derbowa nie jest mi obca, znam ją doskonale z Lublina i wiem czym to pachnie. Nie boje się derbów, wiem że są to dodatkowe emocje i podteksty, ale nie ma sensu się tym przejmować, trzeba robić swoje i dawać z siebie wszystko, jak w każdym meczu. A co do spraw około sportowych to zawsze znajdą się w mieście kibice jednej czy drugiej drużyny. Beskid to mocny zespół, więc nie ma powodu bać się derbów, powinnyśmy sobie poradzić.

Zmienia Pani swoje otoczenie, zna Pani choć trochę Nowy Sącz, bądź którąś z zawodniczek w klubie?

- W Nowym Sączu bywałam tylko na meczach czy turniejach, więc będę musiała od początku poznawać miasto i ludzi, którzy w nim mieszkają, a co do zawodniczek to oczywiście z widzenia i rywalizacji na meczach. Nie mam problemów z aklimatyzacja, także nie powinno być z tym problemów.

Nie pozostało nic innego jak tylko życzyć Pani powodzenia i wszystkiego najlepszego w nowym etapie kariery, miejmy nadzieje że pełnym sukcesów na sądeckiej ziemi.

- Dziękuje bardzo. Miejmy nadzieje, że tak będzie. Pozdrowienia dla czytelników portalu SportoweFakty.pl oraz wszystkich kibiców piłki ręcznej.

Komentarze (0)