W porannym spotkaniu sparingowym zespół Stali Mielec pewnie pokonał zabrzan, będąc zespołem zdecydowanie lepszym - 36:30. Zadowolony z postawy swoich podopiecznych w pierwszym meczu był trener Ryszard Skutnik. - Nie ma co narzekać, zwycięstwo sześcioma bramkami jest zadowalające. Powinno być jeszcze wyższe, trzy niewykorzystane rzuty karne, kilka sytuacji sam na sam. Nie byliśmy dziś sobą, może dlatego, że o 6 rano wyruszyliśmy do Zabrza, ale nie może to być usprawiedliwieniem. To nie była jeszcze ta nasza gra. My na razie jesteśmy na etapie wytrzymałościowo-siłowym - powiedział po spotkaniu szkoleniowiec mielczan.
Zespół Stali w trakcie przygotowań rozegra bardzo dużą liczbę meczów sparingowych. Już w piątek mielczanie ponownie w dwumeczu zmierzą się z NMC Pownem Zabrze, a następnie udadzą się na zagraniczne wojaże. - Za tydzień jedziemy do Belgii na serię meczów. Tam już będziemy wchodzić w szybkość, nasza gra powinna wyglądać lepiej. Jestem zadowolony z porannego sparingu, dalej będziemy pracować - podkreślił opiekun Stali.
W letniej przerwie w rozgrywkach w szeregach Stali nie doszło do większych zmian kadrowych. Największym sukcesem działaczy okazało się utrzymanie dotychczasowej kadry. Ponadto do Mielca trafili młodzi gracze Wiktor Jędrzejewski, Paweł Kiepulski i Łukasz Szatko. Jak nowi zawodnicy zaprezentowali się w pierwszym meczu z NMC Powenem? - Nowego bramkarza Pawła Kiepulskiego stać na więcej, całą trójkę stać na więcej. Kołowy Wiktor Jędrzejewski też mógł jeszcze ze trzy razy złapać piłkę. Młody Łukasz Szatko rzucił trzy bramki, ale musi jeszcze pracować. Ci zawodnicy jeszcze nie są Czeczeńcami. Przed nami seria meczów, zobaczymy na co stać nowych graczy. Najbardziej liczę na Wiktora Jędrzejewskiego na obrocie, który powinien wejść do podstawowego składu. Dwaj młodzi też mają swoje szanse - ocenił trener mielczan.
Klub z Mielca pomimo świetnych wyników w rozgrywkach PGNiG Superligi nie zdołał pozyskać strategicznego sponsora. O spektakularnych transferach można było zatem zapomnieć. - U nas jest tak, że przychodzą ludzie, których nie chcą w innych klubach. Próbuję zrobić z nich zawodników, tak jak to się udało w ubiegłym sezonie. Nikt ich nie znał, teraz dzieci na podwórku wymawiają te nazwiska. Oby tak było i w tym roku - zakończył Ryszard Skutnik.
Czy Ryszard Skutnik i jego Czeczeńcy ponownie podbiją PGNiG Superligę?