Zapora zrobił różnicę - relacja z meczu SPR Chrobry Głogów - MMTS Kwidzyn

W hali m. Ryszarda Matuszaka nie zabrakło kibiców, walki i przede wszystkim emocji. Chrobry o którym nie można powiedzieć, że dokonał spektakularnych wzomocnień pokonał faworyzowany MMTS. Goście przyjechali do Głogowa w roli faworytów, jednak jak to często bywa w sporcie, nie zawsze wygrywa ten, kto potencjalnie dysponuje silniejszym składem.

W późne niedzielne popołudnie głogowscy kibice szczypiorniaka mieli twardy orzech do zgryzienia: przyjść na inaugurację sezonu ligowego, czy może obejrzeć w telewizji walkę o awans do Ligi Mistrzów. Okazało się, że fani w Głogowie są naprawdę wierni, dzięki czemu hala zapełniła się niemalże w całości. Jak się później okazało pomoc kibiców była doprawdy nieoceniona.

Dla trenera Zbigniewa Markuszewskiego nie był to łatwy pojedynek. W końcu przyszło mu rywalizować z drużyną, którą doprowadził do największych sukcesów w historii. Szkoleniowiec Chrobrego podkreślał jednak, że taki jest trenerski los i nie zamierza ułatwiać przeciwnikowi zadania.

Pierwszą bramkę w głogowskiej hali w sezonie 2011/2012 zdobył Michał Daszek. Za chwilę na listę strzelców wpisał się Marek Świtała. Przez 25 minut zespoły grały bramka za bramkę. Dopiero w ostatnich minutach przyjezdni zdobyli nieznaczną przewagę. Podopieczni Krzysztofa Kotwickiego schodzili do szatni prowadząc 14:12. Mogło się wydawać, że goście spokojnie doprowadzą zwycięstwo do końca. O tym też wspominał po spotkaniu Maciej Mroczkowski, który stwierdził, że chyba za szybko uwierzyli, że mecz można wygrać bez maksymalnego zaangażowania.

Druga odsłona rozpoczęła się od bramki Mateusza Seroki. Za chwilę odpowiedział Maciej Ścigaj i Michał Bednarek. Do 45 minuty żaden z zespołów nie potrafił wypracować sobie większej przewagi. O ironio sygnał do ataku dał nie kto inny jak bramkarz. Sebastian Zapora zmienił Rafała Stacherę. Jak się później okazało był to strzał w dziesiątkę. Kwidzynianie nie mogli sobie poradzić z głogowskim golkiperem, który zaprezentował się z wyśmienitej strony. Bronił rzuty z każdej pozycji, dzięki czemu koledzy z pola mieli więcej szans na zdobycie bramki. Między 47 a 55 minutą Chrobry trafił 4 razy, nie tracąc żadnej bramki i praktycznie było po meczu. Kwidzynianie próbowali wprawdzie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, jednak najczęściej były to akcje szarpane, indywidualne, które nie mogły zakończyć się sukcesem. Ostatecznie SPR wygrał z MMTS-em 26:23.

Kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Praktycznie przez 60 minut nie było wiadomo, kto zgarnie całą pulę. Trzeba przyznać, że głogowianie zdecydowali lepiej znieśli trudy pojedynku, zwłaszcza pod względem wytrzymałościowym. Trener Markuszewski umiejętnie rotował składem, co pozwoliło na szybką grę przez całe zawody. Wprawdzie taki handball niesie ze sobą ryzyko wielu błędów, czego dzisiaj byliśmy świadkami, jednak w starciu z zespołem z Kwidzyna okazało się dobrą receptą na wygraną. SPR nie dysponuje może indywidualnościami, jednak jak podkreśla trener w kolektywie siła.

Goście zaznaczali, że jadą do Głogowa po dwa punkty. Przez sporą część pojedynku wydawało się, że faktycznie to Kwidzyn prowadzi grę. Jednak mecz trwa 60 minut. W pewnym momencie przyjezdni jakby opadli z sił, nie potrafiąc dotrzymać kroku gospodarzom. Poszczególni zawodnicy próbowali indywidualnych akcji, które nie przynosiły efektów. Jak stwierdził trener Kotwicki z taką grą nie można wygrać meczu.

SPR Chrobry Głogów - MMTS Kwidzyn 26:23 (12:14)

Chrobry: Stachera, Zapora, Kapela - Różański, Bednarek 2, Świtała 3, Mochocki 4 (0/1), Kuta 2, Łucak 1, Frąszczak 2, Fogler 2, Płaczek 2, Olęcki, Czekałowski, Ścigaj 8 (2/4)

kary: 6 minut (Różański 2, Kuta)

MMTS: Suchowicz, Szczecina, Jedowski - Pacześny, Krieger 4, Mroczkowski 3, Peret 1, Sadowski, Adamuszek 3 (1/1), Rosiak 2, Nogowski, Rombel 1, Seroka 2, Łangowski, Daszek 3 (1/2), Kostrzewa 4.

kary: 6 minut (Seroka, Łangowski, Kostrzewa)

sędziowie: A. Rajkiewicz, J. Tarczykowski (Szczecin)

widzów: ok. 1200

Źródło artykułu: