Adam Świątek: Odegraliśmy się za poprzedni sezon

Adam Świątek aż osiem razy pokonał bramkarzy Zagłębia Lubin i walnie przyczynił się do zwycięstwa legnickiej drużyny. - Absolutnie nie czuję się bohaterem - zapewnia rozgrywający Miedzi.

W sobotni wieczór w Lubinie Adam Świątek rozegrał jedno z najlepszych swoich spotkań w barwach Miedzi. Jeden z najbardziej utalentowanych leworęcznych polskich szczypiornistów był zabójczo skuteczny, a co najważniejsze trafiał w kluczowych momentach, gdy Zagłębie niebezpiecznie zbliżało się do remisu.

- Absolutnie nie czuję się bohaterem. Wszyscy zagrali dobry mecz i zapracowali na zwycięstwo. Moim zdaniem o naszym sukcesie zadecydowała koncentracja od pierwszej do ostatniej sekundy spotkania. Graliśmy spokojnie, do pewnej piłki, bez pośpiechu. Takie właśnie były założenia przedmeczowe. Cieszą punkty, wygrana z lokalnym rywalem, a także to, że odegraliśmy Zagłębiu za poprzedni sezon, kiedy to w Lubinie polegliśmy różnicą dziesięciu bramek - powiedział Adam Świątek.

Dla Jarosława Palucha to mecz szczególny. Szczypiorniście Miedzi przyszło grać na wyjeździe, ale w hali, która od jego domu oddalona jest o niespełna 300 metrów! Do tego jest on wychowankiem Zagłębia. W sobotę Paluch rozegrał świetne zawody. Zdobył pięć bramek i bardzo dobrze grał w obronie.

- Wiadomo, że zwycięstwo w derbach jest zawsze prestiżowe. Ja jednak bardziej cieszę się z punktów, oraz z tego, że zdołaliśmy się podnieść po klęsce z Vive. Całej drużynie należy się szacunek. Wszyscy zostawiliśmy na lubińskim parkiecie serce i dlatego wygraliśmy. Pocieszające jest to, że pod meczową presją wychodzą nam zagrania, nad którymi pracujemy na treningach - powiedział Jarosław Paluch.

Wiara w końcowy sukces, waleczność i konsekwentna realizacja założeń taktycznych - te czynniki zadecydowały zdaniem trenera Marka Motyczyńskiego o zwycięstwie w Lubinie. - Moim zawodnikom należą się wielkie brawa. Nie chcę nikogo wyróżniać, bo wszyscy zagrali dobre zawody. O naszym zwycięstwie zadecydowały: wiara w końcowy sukces, waleczność i konsekwentna realizacja założeń taktycznych. Graliśmy spokojnie swoje nawet gdy w drugiej połowie gospodarze zbliżyli się na jedną bramkę. Nie ustrzegliśmy się błędów, ale to my wygraliśmy tę wojnę nerwów. W drugiej połowie gospodarze zagrali obroną 4-2. Byliśmy jednak na taką sytuację przygotowani - powiedział po sobotnim meczu szkoleniowiec Siódemki Miedź.

W meczu z Zagłębiem Motyczyński nie zdecydował się na wpuszczenie na plac gry młodzieży. - Wynikało to z tego, że wynik był prawie cały czas na styku. Koprowski, Gregor, Szuszkiewicz i Czuwara swoje szanse na pewno jeszcze dostaną, bo sezon jest długi. Na razie muszą ciężko pracować na treningach - tłumaczył Motyczyński.

Komentarze (0)