Alosza Szyczkow: Mecze z najgroźniejszymi rywalami mamy za sobą

Z powodu kontuzji bicepsa Alosza Szyczkow, skrzydłowy Nielby Wągrowiec nie wystąpił w dwóch ostatnich spotkaniach ligowych. Nielbista wyznaje jednak, że najprawdopodobniej zobaczymy go na parkiecie w najbliższym meczu z Zagłębiem Lubin.

Krótko przed meczem z Vive Targami Kielce Alosza Szyczkow nabawił się kontuzji bicepsa. W związku z urazem wągrowiecki skrzydłowy nie wystąpił przeciwko drużynie Bogdana Wenty. Nielbista pauzował też w minionej kolejce ligowej, w której Nielba zmierzyła się z Orlen Wisłą Płock.

W związku z nieobecnością Aloszy Szyczkowa, w pojedynku Nielby z Vive, na prawym skrzydle znalazł się Łukasz Białaszek, który na co dzień obsadzany jest na lewym skrzydle. W trakcie spotkania z kielczanami, w momencie oddania rzutu zawodnik ten doznał kontuzji. - Łukasz znalazł się w innym ułożeniu. Musiał grać na innej nodze, pod innym kątem i w innym nabiegu. Nie był do tego przyzwyczajony. Mogę stwierdzić, iż doznał tego urazu częściowo dlatego, że mnie zastępował - przyznaje Szyczkow.

W 4. kolejce Superligi szczypiorniści Nielby podejmować będą Zagłębie Lubin. Spotkaniu w wągrowieckiej hali Ośrodka Sportu i Rekreacji towarzyszyć będą na pewno wielkie emocje i walka. - Myślę, że będzie to bardzo trudny mecz. Zarówno my, jak również nasz rywal, nie zdobył jeszcze żadnego punktu. Nasza drużyna może się jeszcze z tego jakoś wytłumaczyć, gdyż mamy za sobą trudne starcia z Vive i Wisłą. Choć Jurand Ciechanów był w naszym zasięgu, to jednak pierwszy mecz z beniaminkiem rządzi się swoimi prawami. Natomiast gracze z Lubina, poza spotkaniem z Vive, zmierzyli się z zespołami, z którymi mogli coś ugrać - ocenia nielbista.

Wągrowiecki skrzydłowy przyznaje, że najprawdopodobniej wystąpi już w starciu z lubinianami. - Mój biceps był w miarę wyleczony już przed starciem w Płocku. Wspólnie z lekarzami doszliśmy jednak do wniosku, że nie wolno podejmować ryzyka i należy jeszcze trochę wypocząć, aby w pełni dojść do zdrowia. Myślę, że teraz uda mi się wystąpić - wyjawia.

Pierwsza runda rozgrywek zapowiada się dla wągrowieckiej Nielby bardzo ciężko. Są w niej dwa mecze wyjazdowe z beniaminkami, z którymi żółto-czarni toczyć będą walkę o utrzymanie oraz awans do play-offów. Pierwszy z tych spotkań rozegrany w Ciechanowie zakończył się już niepowodzeniem, w drugim żółto-czarnych czeka bój z Powen Zabrze. - Patrząc na wszystkie sezony rozgrywek ekstraklasy, w których braliśmy udział, początek tego był chyba najtrudniejszy. Najważniejsze jest jednak to, że mecze z najgroźniejszymi i najtrudniejszymi rywalami mamy za sobą. Od tego momentu teoretycznie z każdym przeciwnikiem jesteśmy w stanie podjąć równorzędną walkę, zarówno w Wągrowcu, jak i na obcym terenie - tłumaczy Alosza Szyczkow.

Nielbista w tym sezonie ligowym liczy przede wszystkim na to, że uda mu się awansować z drużyną do fazy play-off. - Myślę, że każde miejsce poniżej drugiego jest w tym momencie w zasięgu Nielby. Chciałbym, aby nasz zespół nauczył się grać cierpliwie, rozważnie i długo oraz, aby pokazywał piękną grę, taką, jak w naszych najlepszych okresach - przyznaje.

Szyczkow przed kilka lat związany był z płocką Wisłą. Pytany o to, czy Nafciarze obronią tytuł mistrza Polski, nielbista sądzi, że mają wielkie szanse. - To jednak nic pewno. Oba zespoły, od dawna walczące o to trofeum, czyli Wisła i Vive, mają bardzo wyrównane składy. Personalnie ekipa Bogdana Wenty ma większe szanse. Ubiegły sezon pokazał, że można jednak walczyć z Vive. Płock się tego podjął i zwyciężył - wyznaje.

Źródło artykułu: