Piotr Dropek: Jeden za drugiego nadstawia karku
Azoty Puławy nie zwalniają tempa. Sobotnie zwycięstwo nad Jurandem Ciechanów było trzecim z rzędu triumfem puławian w tym sezonie. Drużyna znad Wisły wskoczyła na trzecie miejsce w ligowej tabeli.
Krzysztof Podliński
Choć zwycięstwo puławian nad beniaminkiem z Ciechanowa było okazałe i nie podlegało dyskusji, to początek sobotniego spotkania nie zwiastował późniejszej dominacji Azotów. - Pierwsza polowa była dosyć nerwowa w naszym wykonaniu. Mieliśmy kilka prostych strat - przyznaje Piotr Dropek, drugi trener puławskiego zespołu. - Z biegiem czasu zaczęliśmy oswajać się z ciechanowską halą i przede wszystkim z publiką, która bardzo żywiołowo dopinguje miejscowych chłopaków - dodaje. Przez pierwsze 30 minut Azoty grały chaotycznie. Podopiecznym Marcina Kurowskiego brakowało przede wszystkim spokoju i konsekwencji w konstruowaniu akcji ofensywnych.
Na nieszczęście dla szczypiornistów z Ciechanowa, boiskowe zrozumienie wśród puławian, przyszło równo z początkiem drugiej części spotkania. - Z każdą minutą byliśmy coraz bardziej pewni na boisku. Zaczęliśmy grać coraz szybciej i składniej - relacjonuje Dropek. Azoty ponadto grały uważniej w tyłach, a spokoju poczynaniom swoich kolegów z drużyny dodał Maciej Stęczniewski w bramce. - W drugiej połowie zaskoczyła bardzo dobra obrona. Bardzo dużo piłek wybronił nam Maciek i to pozwoliło na wyprowadzanie kontr. Pomalutku łamaliśmy przeciwnika z Ciechanowa. Dominowaliśmy na parkiecie pod każdym względem. Ten mecz był już niezły w naszym wykonaniu - podkreśla Piotr Dropek.