- Graliśmy tylko 55 minut, nie wiem co się stało - przyznaje drugi trener Constanty, Alexandru Buligan. - To była dobra lekcja - dodaje najskuteczniejszy zawodnik rumuńskiej siódemki, Alexandru Stamate.
Przyjezdni prowadzili w Płocku 29:25 i wydawało się, że losy meczu są już rozstrzygnięte, a dwa punkty pojadą do Rumunii. Wówczas jednak szczypiorniści Constanty - może zdezorientowani i zaskoczeni agresywną obroną rywali - stanęli i dali sobie wrzucić pięć bramek z rzędu. Karne pewnie wykorzystywali Bostjan Kavas i Michał Kubisztal (dwukrotnie), ten pierwszy oraz Christian Spanne trafili też z gry, a w ostatniej akcji rzut rozpaczy jednego z Rumunów odbił Marcin Wichary.
- Nie czuję się dobrze, bo wracam do domu z pustym bagażem - nie kryje Buligan. - Pierwszy mecz w rozgrywkach zawsze jest bardzo trudny dla obydwu drużyn, a akurat w tym wypadku udało się wygrać Wiśle - podsumowuje drugi trener rumuńskiej siódemki.
Jak samo spotkanie ocenia Stamate, który rzucił płocczanom aż dziesięć bramek? - To nie był dobry mecz, nie potrafiliśmy zbudować solidnej przewagi, może za szybko zaczęliśmy się cieszyć ze zwycięstwa. Jesteśmy w każdym razie bardzo rozczarowani, że wracamy do domu z niczym, bo punkty były bardzo blisko - kończy doświadczony rozgrywający.