Szczypiornistki Startu zagrały bardzo nierówny mecz. Pierwsze dziesięć minut spotkania z rywalkami z Gdyni wypełnione było błędami w ofensywie. Elblążanki notorycznie marnowały okazje do prowadzenia wyrównanej walki z Łączpolem. Skutkiem tego było prowadzenie przyjezdnych 5:2, głównie dzięki skutecznym kontratakom, w których niezwykle aktywna była Katarzyna Koniuszaniec. W ciągu następnych kilkunastu minut sytuacja zmieniła się diametralnie i dzięki bramkom Moniki Aleksandrowicz i Hanny Sądej elblążanki zdobyły kontaktowego gola na 6:7. Między 12. a 17. minutą gry gospodynie zdobyły 4 gole, nie tracąc żadnego. W 23. minucie silny rzut Anny Frąckiewicz z drugiej linii dał prowadzenie podopiecznym trenera Grzegorza Gościńskiego 10:9. Gdynianki nie dały jednak łatwo się zdominować i wkrótce odwróciły rezultat na swoją korzyść. Klub pretendujący do walki o medale grał bardzo rozsądnie, starając się wciągnąć gospodynie i dzięki skutecznej obronie wyprowadzać zabójcze kontry. Mimo to gra szczypiornistek Startu nie wyglądała źle, a wręcz przeciwnie. Widzowie mieli prawo spodziewać się walki do ostatniej minuty o komplet punktów. Apetyty mogła zaostrzyć dobra postawa rozgrywającej Frąckiewicz i kołowej Sądej. Trochę słabiej spisały się skrzydłowe. Szansę na wyrównanie stanu rywalizacji piłkarki EKS-u miały tuż przed przerwą. Błąd kroków Moniki Głowińskiej dał świetną okazję bramkową elblążankom. Frąckiewicz jednak trafiła w słupek, a kontra Agnieszki Białek zakończona celnym rzutem ustaliła wynik pierwszej połowy na 13:15.
Start Elbląg rozpoczął drugie pół godziny źle. Piłkarki z Gdyni systematycznie potwierdzały swoje umiejętności oraz dominację na boisku i z biegiem czasu powiększały przewagę. Bramki Karoliny Sulżyckiej i perfekcyjnie wykonany rzut karny przez Loredane Mateescu pozwoliły odskoczyć drużynie gości na 17:14. Szczypiornistki z Trójmiasta podkręciły tempo gry, a dynamiczne zmiany pozycji na parkiecie dekoncentrowały i myliły defensorki Startu. Efektowne akcje Katarzyny Cekały, która sprytnym zwodem minęła dwie zawodniczki Łączpolu, i Frąckiewicz z 42. minuty pozwoliły odrobić część strat i dały nadzieję elbląskim kibicom na odwrócenie losów zawodów. Vistal Łączpol nie chciał jednak ani przez chwilę oddać inicjatywy gospodyniom i szybko otrząsnął się po słabszym okresie gry. Podopieczne Thomasa Orneborga bezlitośnie wykorzystały bezradność Startu i od 46. do 59. minuty zdobyły aż 7 goli, nie tracąc żadnego. Elblążanki nie wykorzystywały nawet najbardziej klarownych akcji. W 53. minucie rzutu karnego nie wykorzystała liderka drużyny Wioleta Janaczek, a zawodniczki z Gdyni starały się rozgrywać piłkę bezbłędnie. Punktowała z drugiej linii Karolina Szwed, na wysokości zadania stanęła też podczas kontry Aleksandra Jędrzejczyk, która nie uległa nerwom kiedy znalazła się oko w oko z golkiperką elbląskiej siódemki. Szczypiornistki Startu Elbląg zostały wprost zdemolowane w ostatnich minutach. Niemoc piłkarek z Elbląga przełamała dopiero Frąckiewicz, strzelając na 21:32. Wynik na 21:33 ustaliła Koniuszaniec, a piłka wpadła do siatki równo z syreną kończącą zawody.
Start Elbląg - Łączpol Gdynia 21:33 (13:15)
Start: Kordunowska, Kędzierska - Frąckiewicz 5, Szott, Sądej 5, Cekała 2, Janaczek 4 (1/2), Szymańska 2 (0/1), Aleksandrowicz 2, Maksymiuk, Konefał, Karwecka, Woronko, Szulcm Brojek, Jałoszewska.
Kary: 10 min. (Sądej, Cekała, Szymańska, Aleksandrowicz 2).
Vistal Łączpol: Vlasenko, Mikszto - Sulżycka 3, Głowińska 3 (0/1), Jędrzejczyk 3, Królikowska 1, Białek 1, Siódmiak 1, Brzezińska, Kobzar, Szwed 2, Mateescu 6 (4/5), Duran 2, Koniuszaniec 9, Kulwińska 4.
Kary: 4 min. (Siódmiak, Duran).
Sędziowali: Andrzej Rajkiewicz i Jakub Tarczykowski (obaj Szczecin).
Widzów: ok. 600.