Lublinianki nadal bez błysku - relacja z meczu SPR Lublin - KSS Kielce

Siódme zwycięstwo w swoim siódmym meczu odniosły zawodniczki SPR-u Lublin i zachowały miano niepokonanych. Po raz kolejny jednak nie zachwyciły i gdyby nie fantastyczna postawa Anny Baranowskiej, uznanej przez trenera Zdzisława Wąsa najlepszą zawodniczką gospodyń, wynik mógłby być inny.

Maciej Brum
Maciej Brum

Kiedy przez rozpoczęciem meczu na rozgrzewce pojawiła się Małgorzata Majerek kibice zgromadzeni w lubelskiej hali Globus odetchnęli z ulgą. Prawoskrzydłowa wicemistrzyń Polski doznała bowiem urazu w środowym meczu Pucharu Polski w Tczewie i nie wiadomo było na ile ta kontuzja jest poważna.

Początek meczu pokazał, że zawodniczka doszła już do pełni sił, bowiem to właśnie ona, znakomitym rzutem ze skrzydła, otworzyła wynik tego pojedynku. Zresztą w ciągu pierwszych 30 minut aż sześciokrotnie pokonywała bramkarkę rywalek. Pierwsze minuty spotkania były bardzo wyrównane. SPR jednak po raz kolejny miał w swoich szeregach Annę Baranowską, która broniła w nieprawdopodobnych sytuacjach, co przełożyło się na wynik, bowiem gospodynie zaczęły stopniowo budować sobie bezpieczną przewagę. Co prawda w 23 minucie było tylko 14:11, jednak kolejne minuty należały już zdecydowanie do podopiecznych Edwarda Jankowskiego, które dorzuciły sześć trafień, w tym jedną Anny Baranowskiej, tracąc tylko jedną bramkę. Zapowiadało się więc bardzo pewne zwycięstwo lublinianek.

Drugą część spotkania lepiej rozpoczęły zawodniczki KSS, które w 6 minut odrobiły trzy z ośmiu bramek straty. Jednak chwilę później dwuminutowe wykluczenie otrzymała Aleksandra Pokrzywka a niecałą minutę po niej boisko opuścić musiała Kamila Skrzyniarz i wydawało się, że nic już wydarzyć się nie może. Kielczanki nie zamierzały jednak łatwo składać broni. Ciężar gry wzięły na siebie dobrze dysponowane Marta Rosińska i Stefka Agova, których trafienia pozwoliły się zbliżyć do rywalek na trzy trafienia. Ostatecznie to jednak gospodynie okazały się lepsze, choć rywalki po raz kolejny pokazały, że mogą sprawić w lidze jeszcze nie jedną niespodziankę. Po meczu, zgodnie z tradycją, trenerzy obu zespołów wskazali najlepsze zawodniczki w drużynach przeciwnych. I zgodnie z tradycją u gospodyń została nią Anna Baranowska, natomiast u przeciwniczek jej vis-a-vis Iwona Muszioł.

Mecz nie należał do najlepszych widowisk. Nie zabrakło w nim jednak walki. W grze gospodyń kulała po raz kolejny gra w obronie. Cieszyć mogła natomiast niezła gra w ataku oraz spora ilość kontr. U gości brakowało przede wszystkim skuteczności. Anna Baranowska będzie się na pewno śniła kielczankom jeszcze przez długi czas, bowiem gdyby nie jej interwencje mecz mógłby mieć zupełnie inny przebieg. Teraz przed lubliniankami prawdziwy maraton bowiem już w środę udają się do Piotrkowa na rozgrywane awansem spotkanie, natomiast w niedzielę czeka je mecz pierwsze spotkanie 3 rundy Pucharu EHF. Należy mieć nadzieję, że SPR wytrzyma ten natłok spotkań kondycyjnie.

SPR Lublin - KSS Kielce 32:29 (20:12)

SPR: Baranowska 1, Gawlik - Repelewska 7, Majerek 6, Rola 4, Stasiak 4, Wojtas 4 (2/2), Kocela 2, Mihdaliova 2, Wilczek 1, Nestsiaruk 1, Danielczuk, Wojdat, Figiel.
Kary: 6 min.
Karne: 2/2.

KSS: Muszioł - Agova 8 (3/3), Rosińska 6 (1/1), Lalewicz 5, Kot 3, Młynarczyk 2, Pokrzywka 1, Piechnik 1, Drabik 1, Nowak.
Kary: 12 min.
Karne: 4/4.

Kary: SPR - 6 min. (Majerek, Mihdaliova, Wojtas - po 2 min.); KSS - 12 min. (Skrzyniarz - 4 min., Pokrzywka, Lalewicz, Piechnik, Agova - po 2 min.).

Sędziowie: Sebastian Patyk i Rafał Salwowski (Warszawa).
Widzów: ok. 600.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×