Grzegorz Gościński: Serce pikało inaczej

W spotkaniu 7. kolejki Superligi Kobiet SPR Pogoń Baltica Szczecin doznała srogiej porażki z EKS Startem Elbląg 19:35 (9:20). Szczecinianki muszą szybko otrząsnąć się po tej porażce i wyciągnąć wnioski ze swojej gry, by móc skutecznie podjąć walkę w następnych meczach.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Mecz Pogoni ze Startem był swoistą sentymentalną podróżą trenera elbląskiej ekipy Grzegorza Gościńskiego, dla którego był to powrót po latach na własne podwórko. Szkoleniowiec jest znany szerokiej rzeszy fanów szczecińskiego szczypiorniaka. Swego czasu prowadził przez długi okres i z sukcesami nieistniejący już klub KS Łącznościowiec Szczecin. Przez pewien czas był również pierwszym rozgrywającym Pogoni Szczecin. - Jako zawodnik zamieszkiwałem przez wiele lat tutaj niedaleko w hotelu. Przeżyłem tutaj właśnie jako zawodnik naprawdę wspaniałe chwile. Później również jako trener zespołu Łącznościowca. Powiem szczerze, że serce pikało inaczej - stwierdził z błyskiem w oku Gościński.

Zapytany o to, jak ocenia młode dziewczyny Pogoni Baltica odpowiedział nieco usprawiedliwiająco. - Bardzo fajny, ambitny, młody zespół. Powiem tak, ten zespół płaci pewne frycowe. Uważam, że frycowym są również nerwy. Podejrzewam, że część była zdenerwowana, czy może nadal jest przed tymi meczami ligowymi zdenerwowana i to się może na nich troszeczkę odbijać, a sądzę, że tak jak przy każdym młodym zespole z czasem będzie co raz lepiej, bo one będą nabywały ogrania.

Przyznał ponadto, że na bieżąco śledzi poczynania oraz wyniki szczecińskiego zespołu. - Oczywiście, każdej drużyny, a Szczecin jak awansował, zresztą jak grał jeszcze w pierwszej lidze to też cały czas śledziłem wyniki. Sentyment pozostał - dodał z uśmiechem.

Do końca tej rudny pozostały jeszcze cztery mecze. Rozgrywki przebiegają bez większych niespodzianek. Zespoły z czołówki poprzedniego sezonu także w tym znajdują się wysoko w tabeli. Na temat szans utrzymania Superligi Kobiet dla Szczecina nie chciał jednak wyciągać zbyt daleko idących wniosków. - Szansa zawsze jest. Na razie nie ma co jeszcze główkować, to jest dopiero siódma kolejka. Jest jeszcze wiele meczów i punktów do zdobycia. Są jeszcze play off-y, czy te górne, czy te dolne, więc jak się tak naprawdę z dwóch rund policzy to można nazbierać tych punktów jeszcze bardzo dużo - rzucił dość optymistycznie.

Na koniec poproszony o odpowiedź na pytanie czy chciałby jeszcze kiedyś w przyszłości poprowadzić szczecińską drużynę, gdyby nadarzyła się taka okazja odpowiedział dość dyplomatycznie. - Ja biorę każdą opcję pod uwagę, na razie jestem w Elblągu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×