Prawdziwy sprawdzian dopiero w sobotę - relacja z meczu SPR Lublin - AZS AWF Gardinia Wrocław

Bez większych problemów SPR Lublin wygrał dziewiąte spotkanie w sezonie. Wicemistrzynie Polski tym razem okazały się lepsze od AZS-u AWF Gardinii Wrocław, choć trzeba przyznać, że akademiczki nie postawiły gospodyniom zbyt trudnych warunków. - Znamy swoje miejsce w szyku - powiedział po meczu opiekun przyjezdnych, Marek Karpiński.

Środowe spotkanie z AZS-em AWF Gardinia Wrocław miało być ostatnim sprawdzianem lublinianek przed sobotnim pojedynkiem z Vistal Łączpolem Gdynia. Miała to być też szansa na odbudowanie się po słabym meczu w Rumunii. Środowy mecz nie dał jednak odpowiedzi na pytanie w jakiej formie znajdują się lublinianki, bo podopieczne Marka Karpińskiego nie zawiesiły przeciwniczkom zbyt wysoko poprzeczki, choć SPR wystąpił osłabiony brakiem Ewy Wilczek i z kontuzjowaną (skręcona kostka) Kristiną Repelewską, która na dodatek doznała w pierwszej połowie złamania nosa.

Początek nie zapowiadał jednak łatwego zwycięstwa bowiem na bramki gospodyń natychmiast odpowiadały wrocławianki, które zupełnie nie przejmowały się tym, że co chwilę nadziewały się na blok wysokich zawodniczek SPR-u. W 9 minucie AZS niespodziewanie prowadził nawet 4:2. Wtedy jednak sprawy w swoje ręce wzięła Kristina Repelewska, która rzuciła 4 bramki z rzędu dla lublinianek. Od stanu 6:6 to podopieczne Edwarda Jankowskiego nadawały ton grze, choć nie brakowało też w ich poczynaniach niecelnych podań i prostych strat. To jednak odbijało się specjalnie na wyniku i do przerwy to wicemistrzynie Polski prowadziły 16:12.

W drugiej połowie na boisku pojawiła się Alina Wojtas, która pierwsze 30 minut przesiedziała na ławce oraz Weronika Gawlik. Już pierwsze minuty tej części gry pokazały dlaczego pierwsza z nich jest obecnie tylko rezerwową. Niech za przykład posłuży sytuacja z 35 minuty kiedy to rozgrywająca SPR-u najpierw nie wykorzystała rzutu karnego a przy jego dobitce trafiła w poprzeczkę. Te niewykorzystane sytuacje nie przeszkodziły lubliniankom powiększać przewagi. Kolejne rzuty akademiczek blokowane przez gospodynie dawały szanse na wyprowadzanie szybkich kontr, kończonych w tej części gry głównie przez Agnieszkę Kocelę. Bezradność podopiecznych trenera Karpińskiego najlepiej zobrazowała sytuacja gdy grały one przez blisko dwie minuty w podwójnej przewadze, przegrywając ją 0:1. Ostatecznie wicemistrzynie Polski wygrały 34:22. Za MVP w obu zespołach zostały Kristina Repelewska (SPR) oraz Aleksandra Wynnyk (AZS AWF).

- Znamy swoje miejsce w szeregu dlatego cieszę się, że mecze z tymi zespołami (KGHM Metraco Zagłębie Lubin i Vistal Łączpol Gdynia i SPR Lublin- dod. red.) mamy za sobą. Ciężko jest bowiem mobilizować zespół po kolejnych porażkach. W sobotę gramy z Finepharmem i mam nadzieję, że uda nam się odbudować - powiedział po meczu opiekun przyjezdnych, Marek Karpiński. - Dziś cieszyła nas każda udana akcje - dodał. Trudno nie zgodzić się z tymi słowami, bowiem wrocławianki zupełnie nie były w stanie zagrozić gospodyniom. Szczególnie brakowało zagrożenia z drugiej linii bowiem większość rzutów zatrzymywała się na bloku lublinianek dla których miał to być ostatni sprawdzian przez sobotnim szlagierem z Vistal Łączpolem Gdynia. Nie poznaliśmy jednak odpowiedzi na to w jakiej formie znajduje się obecnie SPR. Pewne jest jedno, by myśleć o wygranej, podopieczne Edwarda Jankowskiego muszą zagrać swój najlepszy mecz w sezonie.

SPR Lublin - AZS AWF Gardinia Wrocław 34:22 (16:12)

SPR: Baranowska, Gawlik - Kocela 7 (0/1), Repelewska 7 (1/2), Danielczuk 6, Nestsiaruk 4, Majerek 3, Wojtas 3 (1/2), Rola 1, Wojdat 1, Stasiak 1, Figiel 1, Mihdaliova.

Kary: 8 min (Danielczuk, Rola, Figiel i Wojtas - po 2 min.).

Karne: 2/5.

AZS AWF: Słota, Boczkowska, Olejnik - Żakowska 5 (1/1), Pietras 3, Wynnyk 3, Perek 2, Wiertelak 2, Łukasik 2, Grądowa 1, Rupp 1, Król 1, Tracz 1, Wesołowska 1, Wojt.

Kary: 4 min (Perek i Łukasik - po 2 min.).

Karne: 1/1.

Sędziowie: Sebastian Pelc i Jakub Pretzlaf (Rzeszów).

Widzów: ok. 250.

Źródło artykułu: