Walka między NMC Powen Zabrze a Tauron Stalą Mielec w pierwszym kwadransie gry była bardzo zacięta. W miarę upływu czasu mielczanie tracili jednak swój rytm gry, doskonale za to prezentowali się gospodarze. W efekcie dobrej passy podopiecznych Bogdana Zajączkowskiego schodzili oni na przerwę, prowadząc 16:11. Druga połowa pozostawała już pod kontrolą lokalnej ekipy od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziów. - Mecz od pierwszych minut był bardzo ciężki. W pierwszej połowie mieliśmy małe problemy w ataku pozycyjnym, a mielczanie odskoczyli nam na dwie bramki. Dokonaliśmy korekt w ataki i obronie. Wyprowadziliśmy kilka szybkich ataków i wyszliśmy na pięciobramkowe prowadzenie. Drugą odsłonę kontrolowaliśmy w całości. Rywale doszli nas maksymalnie na cztery bramki. Tauron Stal nie funkcjonowała w obronie, tak jak w innych meczach - analizował po meczu Grzegorz Garbacz.
Słabsza niż zwykle obrona po stronie mieleckiej zaowocowała tym, że podopieczni Ryszarda Skutnika nie istnieli w kontrataku. Wyłączenie słynnej kontry Stali zdecydowanie ułatwiło zadanie przeciwnikom. - Rywale wyprowadzili w środę trzy może cztery szybkie ataki, po których padły bramki. Po naszej stronie było ich dużo więcej. A to pozwoliło nam odskoczyć na kilka bramek. Do tego zbyt wielkiej krzywdy nie wyrządził nam duet Marek Szpera - Grzegorz Sobut, którzy zwykle stanowią największe zagrożenie - skomentował rozgrywający.
NMC Powen Zabrze rozegrało jedne z najlepszych, o ile nie najlepsze, zawody w bieżącym sezonie. Przeciwnie rzecz miała się w przypadku Tauron Stali Mielec. "Czeczeńcy" na parkiecie byli cieniem samych siebie. Zdaniem nowego rozgrywającego zespoły z Zabrza słaba postawa mielczan w dużej mierze była wynikiem świetnej gry gospodarzy. - Gra się tak jak pozwala przeciwnik, a my nie pozwoliliśmy im na zbyt wiele. Zwłaszcza w obronie, bo zagraliśmy twardo, a oni zmuszeni byli oddawać rzuty z takich pozycji, z których łatwiej było bramkarzowi o obronę, niż gdyby rzucali z sześciu metrów. Po naszej stronie dobra postawa bramkarzy, kilka bramek rzuconych w ważnych momentach i tak dowieźliśmy korzystny dla nas wynik do ostatnich sekund - tłumaczył gracz.
W końcowych minutach meczu okazję do zaprezentowania się na parkiecie otrzymał nowy bramkarz w barwach NMC Powen, Artur Banisz. Od pierwszego gwizdka zagrał za to Grzegorz Garbacz. Rozgrywający nie krył satysfakcji z debiutu na zabrzańskim parkiecie. - Jestem bardzo zadowolony. Pierwsze dni są takie, że trudno coś ustalić na boisku. Brakuje tempa, ciężko coś dogadać z kolegami. Trzeba zagrać razem trochę meczów ligowych czy sparingów, żeby łatwiej się współpracowało. W środę próbowałem pomóc w obronie i myślę, że to mi się udało - uśmiechał się nabytek NMC Powen Zabrze.