Krzysztof Kempski: Grałyście już z AZS AWF w ramach PP. Wówczas minimalna porażka 30:31. Czym różniło się tamto spotkanie od tego obecnego?
Agata Cebula: Myślę, że teraz gramy mądrzejszą piłkę niż grałyśmy wcześniej. Tym też się różniły, że w tym spotkaniu kontuzji doznała Grażyna Pietras. Jest to zawodniczka, która napędza cały zespół. Jest szybka, zwinna. Rozkręca wszystkie akcje. Na jej nieszczęście, a nasze szczęście wypadła z tego meczu.
Analizowałyście wraz z trenerem tamten mecz na taśmie?
- Tamtego meczu akurat nie analizowałyśmy, ale analizowałyśmy inne ich spotkanie. Poza tym większość z nas zna ten zespół dość dobrze, bo i jeszcze w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie grały chyba wszystkie, a jest to drużyna, która nie zmienia znacząco składu od kilku lat.
Na co uczulał was szkoleniowiec przed tym pojedynkiem?
- Na bramkarkę (Magdalenę Słotę dop. red. ). We Wrocławiu wybroniła nam bardzo dużo piłek.
W tamtym meczu dobrą formę zaprezentowały obie rozgrywające: Pietras i Perek. Trener zwracał wam baczniejszą uwagę na te dwie dziewczyny z Wrocławia?
- Trener dawał nam przede wszystkim rady, gdzie rzucać Magdalenie Słocie, bo jest to bramkarka o specyficznym stylu bronienia. Długo czeka. Natomiast jeśli chodzi o Grażynę Pietras. To miałyśmy od razu odciąć tę zawodniczkę, by nie napędzała tych wszystkich akcji.
Agata Cebula w natarciu
Ostatni weekend listopada spędziłyście w nadmorskim Mrzeżynie. Jak wyglądały przygotowania na obozie?
- Analizowałyśmy troszkę swoją grę. Ćwiczyłyśmy również kondycję.
Poza tym co już powiedziałaś nacisk był kładziony również na zgranie, bo to było też widać w tym spotkaniu. Zagrałyście w Mrzeżynie jakiś sparing, czy były to bardziej gry wewnętrzne?
- W Mrzeżynie miałyśmy właściwie tylko wewnętrzne gierki. Był plan by rozegrać sparingi z dwoma drużynami, ale te zespoły nie mogły jednak przyjechać i te mecze nie doszły do skutku. Wobec czego rozegrałyśmy sparing między sobą, poddając też analizie swoją grę.
Wracając do tego meczu. Do przerwy było 13:17. O czym mówiło się w szatni Pogoni?
- Żebyśmy przede wszystkim się nie podłamywały, że jest już czwórką w plecy. Miałyśmy wyjść z nastawieniem, że jeszcze nie przegrałyśmy. Wtedy już się bowiem nie gra tak, jak od samego początku. Krótko mówiąc była pełna mobilizacja.
Spodziewałaś się takiego przebiegu tego meczu w drugiej połowie?
- Liczyłam na to, że powalczymy. Szczerze mówiąc wierzyłam w nas, że mimo wszystko nie odpuścimy. Pewna decyzja sędziów, z którą się nie zgadzałyśmy również wpłynęła na nas mobilizująco.
Czy SPR Pogoń Baltica zacznie teraz wygrywać mecze?
Jesteś najlepiej rzucającą w SPR Pogoni Baltica oraz wiceliderką w ogólnej klasyfikacji strzelczyń Superligi Kobiet. Czujesz się jako liderka tej drużyny?
- Rolą środka rozegrania jest głównie dobre rozgrywanie piłek. Myślę, że teraz mamy więcej tych zagrywek i jest większe pole manewru. A to, że rzucam bramki to cieszy. Chociaż chciałabym byśmy wygrywały mecze i mam nadzieję, że zaczniemy.
Co Agata Cebula może poprawić by grać jeszcze lepiej?
- Z pewnością jeszcze szwankuje skuteczność. Zdarzają się takie sytuacje, które powinny być wyeliminowane. Wszystko tak naprawdę może być lepiej.
Jak się pracuje z nowym szkoleniowcem Robertem Nowakowskim?
- Pracuje się nam bardzo dobrze. Nie narzekamy. Jest fajna atmosfera. Treningi również. Czujemy się lepiej kondycyjnie.
Spotkanie z Wrocławiem to już historia. Za tydzień rusza runda rewanżowa. Rywal z najwyższej półki Vistal-Łączpol Gdynia.
- Analizy tego rywala dopiero przed nami. Na pewno będzie to ciężki mecz. Powalczymy. Tamten mecz w Gdyni nie był naszym najgorszym spotkaniem. Mimo, że przegrałyśmy tam 10-cioma to rzuciłyśmy im aż 31 bramek. Teraz dużo się zmieniło. Nie wyjdziemy skazane na porażkę, bo nie na tym rzecz polega. Nie jesteśmy jednak faworytkami i na pewno będzie ciężko.