Azoty w czyśćcu, Puchar Polski szansą na rehabilitację?
Azoty jeszcze nigdy w historii nie grały w półfinale Pucharu Polski. Teraz szansę na historyczny wynik ma drużyna Marcina Kurowskiego, która zmierzy się z NMC Powenem Zabrze.
Kamil Kołsut
Pierwszy mecz rozegrany zostanie na obiekcie beniaminka, a rewanż tydzień później w Puławach. Dla obu drużyn rywalizacja pucharowa to tylko dodatek do zmagań ligowych, w poprzedniej rundzie Azoty w lekko rezerwowym zestawieniu ograły ŚKPR Świdnica (czołowymi aktorami zawodów byli Artur Witkowski i Tomasz Kula), a Powen - dzięki świetnej grze Remigiusza Lasonia i Aleksandra Bushkova - wywiózł zwycięstwo w Przemyśla.
- Zamierzamy awansować do Final Four i to nie jest żadna kurtuazja z mojej strony, chcemy tego dokonać. Wiadomo, że najważniejsza jest liga, ale pucharu też nie odpuszczamy - deklaruje w rozmowie ze SportoweFakty.pl Kurowski pytany o postawę, jaką przyjmie jego zespół w świetle walki o Final Four. Do najlepszej czwórki Pucharu Polski puławianie nie przebili się jeszcze nigdy, przed rokiem we własnej hali ulegli Vive, dwa lata temu lepsze było Zagłębie, a w sezonie 2008/09 klubowi juniorzy zostali rozbici w Kielcach 8:38.
Teraz do meczu Azoty mają przystąpić w składzie najmocniejszym, a zawodnicy zrobią wszystko, by zrehabilitować się za kompromitujący występ w Challenge Cup. Puławianie, z pewnością marzący o powtórzeniu ubiegłorocznego ćwierćfinału, potknęli się już na pierwszej przeszkodzie, nie dając rady grającej w dziesięcioosobowym składzie drużynie RK Bjelovar. Klęska zabolała tym bardziej, że losy awansu rozstrzygnął rzut karny, który - już po zakończeniu regulaminowego czasu gry w spotkaniu rewanżowym - zmarnował doświadczony Dmytro Zinczuk.