Polacy od pierwszego gwizdka wyglądali na zespół skoncentrowany i zdeterminowany, na parkiecie było widać nerwów i napięcia, choć tak naprawdę podopieczni Bogdana Wenty grali o przetrwanie. - Od samego początku walczyliśmy w obronie o każdy centymetr boiska i często dzięki temu wychodziliśmy do udanych kontr. Dobrze układała się nam też współpraca w ataku pozycyjnym pomimo braku leworęcznego rozgrywającego. Rewelacyjnie w pierwszej połowie spisał się Bartek Jurecki, rzut z drugiej linii siedział wszystkim zawodnikom - wymienia Kowalczyk.
Doświadczony szkoleniowiec zwraca też uwagę na miażdżącą przewagę kondycyjną polskiego zespołu, która zaważyła na przebiegu drugiej części meczu. - Po przerwie Słowacy nie wytrzymali pod względem fizycznym. W pierwszej połowie bardzo dużo biegaliśmy do szybkiego ataku, a oni próbowali wracać, później zaczęli zwalniać akcje. W momencie, kiedy odeszliśmy na sześć-siedem bramek, pękli zupełnie i trener zmienił wszystkich zawodników, a rezerwowi okazali się zdecydowanie słabsi od pierwszej siódemki. Nasze problemy się zakończyły, pozostało tylko zastanawiać się nad rozmiarami zwycięstwa - wyjaśnia były selekcjoner biało-czerwonych.
Z powodu urazu cały mecz na ławce spędził Krzysztof Lijewski, na prawej połówce znakomicie zastąpił go jednak Mariusz Jurkiewicz. - W czasach młodości grał on na tej pozycji i radził sobie naprawdę nieźle, często w przeszłości był też próbowany na środku - mówi Kowalczyk, pytany o ocenę gry zawodnika Atletico Madryt. - To zawodnik wszechstronny. Ostatnio widzimy go najczęściej po lewej stronie, bo tak jest ustawiany w Hiszpanii, a tak naprawdę potrafi on grać na wszystkich pozycjach w drugiej linii.
Polacy dzięki efektownej wygranej zdołali zrehabilitować się za fatalną porażkę z Serbią i wciąż pozostają w grze o miejsce w olimpijskim turnieju kwalifikacyjnym. Biało-czerwoni w ciągu dwóch dni zmienili się nie do poznania i po dwóch spotkaniach wciąż ciężko określić, na co tak naprawdę stać podopiecznych Bogdana Wenty w trakcie mistrzostw Europy.
- Odpowiedź na to, jaka jest prawdziwa twarz tej drużyny, otrzymamy w spotkaniu z Danią. Trzeba ten mecz wygrać, jeśli chcemy dalej myśleć o sukcesie na tym turnieju - nie ma wątpliwości Kowalczyk. - Musimy zagrać w czwartek z taką samą determinacją, jak przeciwko Słowakom. Widać, że zawodnicy po boisku poruszają się bardzo dobrze, pod względem fizycznym przygotowani są świetnie i czują tempo gry, bo błędów było naprawdę niewiele. Jeśli wszystkie te atuty potwierdzą w meczu z Duńczykami to myślę, że możemy zajść naprawdę daleko.