Kluczem do każdego meczu jest obrona - rozmowa z Karoliną Jasinowską, obrotową Ruchu

Karolina Jasinowska to obecnie wyróżniająca się zawodniczka Superligi. Do tej pory zdobyła 82 bramki i wywalczyła sporo karnych. Jest kapitanem Niebieskich i liczy, że świetna postawa chorzowianek zostanie potwierdzona w najbliższych meczach z Politechniką Koszalińską oraz Zagłębiem Lubin.

Tomasz Boryn: Co ma wpływ na to, że Ruch raz potrafi wygrać z Vistalem, a potem w meczu Finepharmem Polkowice, który przyjeżdża do Chorzowa w dziewiątkę, gracie na ich poziomie?

Karolina Jasinowska: Trudno powiedzieć. Być może nie zdążyliśmy się jeszcze otrząść po tej wcześniejszej porażce z SPR-em Lublin. Myślałyśmy, że z beniaminkiem wygramy spokojnie i się odbudujemy, a tu się okazało całkiem inaczej i wyszło na to, że trzeba się było bać o mecz z Pogonią Szczecin. Między meczami jest mało czasu na regenerację, ale trzeba iść do przodu, jeśli chcemy się liczyć w tej stawce.

Trener Janusz Szymczyk nie szczędził wam gorzkich słów po meczu z polkowiczankami. Macie do niego o to żal?

- Trener miał powody, żeby się zdenerwować. My same na siebie byłyśmy wkurzone i każda sama wiedziała, jakie błędy popełniła. Taka jest rola trenera. Jakoś nas musi zmotywować i nami wstrząsnąć, żebyśmy wygrywały te mecze.

Najbliższe mecze z Politechniką i Zagłębiem będą transmitowane przez telewizję. Przed kamerami zawsze idzie wam gorzej. To zbieg okoliczności, czy rzeczywiście negatywnie telewizja wpływa na waszą postawę?

- Trudno powiedzieć. Może rzeczywiście to ma jakiś wpływ. Odczuwa się gdzieś w podświadomości, że jest to mecz z czołową drużyną i że transmisja jest na całą Polskę. Mam nadzieję, że wkrótce przełamiemy tę niemoc przed kamerami i wygramy mecze.

Portal SportoweFakty.pl wybrał cię do najlepszej siódemki sezonu. Śledzisz media, czy raczej uciekasz od takich medialnych rewelacji?

- Staram się przeglądać, ale mój maż jest w tym bardziej biegły i to on zawsze pokazuje mi te wszystkie nowinki i bardzo się z tego cieszy. Szczerze mówiąc byłam bardzo zaskoczona tą nominacją do najlepszej siódemki. Bardzo mnie to ucieszyło, bo to wielkie wyróżnienie. Jest wiele kołowych na wysokim poziomie, a wybrano mnie. Czuję, że moja praca została doceniona.

Wasz trener mówił przed miesiącem, że nie ma w Polsce kołowych, które znacząco by odbiegały umiejętnościami od ciebie.

- Na pewno miło mi to słyszeć. Bardzo się staram i dążę do tego, żeby było jak najlepiej.

Co jest największym mankamentem w twojej grze?

- Nie zawsze moja skuteczność jest zadowalająca. Może za bardzo chcę i nie zawsze wychodzi. Może za szybko oddaję rzut, bo czasem obracam się i chciałabym szybko trafić, a powinnam przytrzymać piłkę i dopiero wtedy oddać ten rzut.

Obserwujesz trwające mistrzostwa Europy? Który kołowy ci najbardziej imponuje?

- Oczywiście. Wszystkie mecze mam nagrywane i potem jak wracam z treningów to oglądam je czasem do drugiej w nocy (śmiech). Obserwuję naszych kołowych. Kamil Syprzak ma świetne warunki. Przy takim wzroście jest mu dużo łatwiej, a ten chwyt w jedną rękę ma super. Z kolei Bartek Jurecki ma specyficzny rzut. Odbija się tak w bok i rzuca. Sama bym tego nie potrafiła wykonać.

Czego brakuje Ruchowi, aby walczyć z najlepszymi naszej ligi? 

 - Można powiedzieć, że kluczem do każdego meczu jest obrona. Widać, że w ataku idzie nam ciężko. Nie rzucamy za dużo bramek z drugiej linii, dlatego musimy pracować w obronie i rzucać z szybkiego ataku. Właśnie tak jak to było z meczu z Vistalem Gdynia.

Źródło artykułu: