Tomasz Boryn: Co ma wpływ na to, że Ruch raz potrafi wygrać z Vistalem, a potem w meczu Finepharmem Polkowice, który przyjeżdża do Chorzowa w dziewiątkę, gracie na ich poziomie?
Karolina Jasinowska: Trudno powiedzieć. Być może nie zdążyliśmy się jeszcze otrząść po tej wcześniejszej porażce z SPR-em Lublin. Myślałyśmy, że z beniaminkiem wygramy spokojnie i się odbudujemy, a tu się okazało całkiem inaczej i wyszło na to, że trzeba się było bać o mecz z Pogonią Szczecin. Między meczami jest mało czasu na regenerację, ale trzeba iść do przodu, jeśli chcemy się liczyć w tej stawce.
Trener Janusz Szymczyk nie szczędził wam gorzkich słów po meczu z polkowiczankami. Macie do niego o to żal?
- Trener miał powody, żeby się zdenerwować. My same na siebie byłyśmy wkurzone i każda sama wiedziała, jakie błędy popełniła. Taka jest rola trenera. Jakoś nas musi zmotywować i nami wstrząsnąć, żebyśmy wygrywały te mecze.
Najbliższe mecze z Politechniką i Zagłębiem będą transmitowane przez telewizję. Przed kamerami zawsze idzie wam gorzej. To zbieg okoliczności, czy rzeczywiście negatywnie telewizja wpływa na waszą postawę?
- Trudno powiedzieć. Może rzeczywiście to ma jakiś wpływ. Odczuwa się gdzieś w podświadomości, że jest to mecz z czołową drużyną i że transmisja jest na całą Polskę. Mam nadzieję, że wkrótce przełamiemy tę niemoc przed kamerami i wygramy mecze.
Portal SportoweFakty.pl wybrał cię do najlepszej siódemki sezonu. Śledzisz media, czy raczej uciekasz od takich medialnych rewelacji?
- Staram się przeglądać, ale mój maż jest w tym bardziej biegły i to on zawsze pokazuje mi te wszystkie nowinki i bardzo się z tego cieszy. Szczerze mówiąc byłam bardzo zaskoczona tą nominacją do najlepszej siódemki. Bardzo mnie to ucieszyło, bo to wielkie wyróżnienie. Jest wiele kołowych na wysokim poziomie, a wybrano mnie. Czuję, że moja praca została doceniona.
Wasz trener mówił przed miesiącem, że nie ma w Polsce kołowych, które znacząco by odbiegały umiejętnościami od ciebie.
- Na pewno miło mi to słyszeć. Bardzo się staram i dążę do tego, żeby było jak najlepiej.
Co jest największym mankamentem w twojej grze?
- Nie zawsze moja skuteczność jest zadowalająca. Może za bardzo chcę i nie zawsze wychodzi. Może za szybko oddaję rzut, bo czasem obracam się i chciałabym szybko trafić, a powinnam przytrzymać piłkę i dopiero wtedy oddać ten rzut.
Obserwujesz trwające mistrzostwa Europy? Który kołowy ci najbardziej imponuje?
- Oczywiście. Wszystkie mecze mam nagrywane i potem jak wracam z treningów to oglądam je czasem do drugiej w nocy (śmiech). Obserwuję naszych kołowych. Kamil Syprzak ma świetne warunki. Przy takim wzroście jest mu dużo łatwiej, a ten chwyt w jedną rękę ma super. Z kolei Bartek Jurecki ma specyficzny rzut. Odbija się tak w bok i rzuca. Sama bym tego nie potrafiła wykonać.
Czego brakuje Ruchowi, aby walczyć z najlepszymi naszej ligi?
- Można powiedzieć, że kluczem do każdego meczu jest obrona. Widać, że w ataku idzie nam ciężko. Nie rzucamy za dużo bramek z drugiej linii, dlatego musimy pracować w obronie i rzucać z szybkiego ataku. Właśnie tak jak to było z meczu z Vistalem Gdynia.