Przegrana na własne życzenie - relacja ze spotkania AZS AWF Biała Podlaska - Gwardia Opole

Jak przegrać wygrany mecz? – Odpowiedzi na to pytanie z pewnością starają się znaleźć szkoleniowcy i zawodnicy drużyny z Białej Podlaskiej. Akademicy w starciu z opolską Gwardią pokazali w pierwszej połowie, że teoretycznie mocniejszy przeciwnik wcale nie musi być taki groźny i można go skutecznie zwalczyć. Ale niestety, mecz miał i drugą połowę, w której bialczanie zrobili wszystko aby podtrzymać teorię, że ostatnia drużyna tabeli nie jest w stanie pokonać drużyny plasującej się osiem lokat wyżej od niej i w rezultacie przegrali 25:28…

- Będziemy chcieli pokusić się o niespodziankę – zapowiadał jeszcze przed tym spotkaniem trener AZS-u Leszek Siejwa. I rzeczywiście, z każdą kolejną minutą pierwszej połowy zawodnicy opolskiej Gwardii mogli tylko coraz bardziej przecierać oczy ze zdumienia. Plasujący się na ostatnim miejscu pierwszoligowej tabeli Akademicy na własnym parkiecie, przed własną publicznością radzili sobie wyśmienicie. Grali z niezwykłą konsekwencją, a co najważniejsze ich defensywne szyki były momentami wręcz nie do przejścia dla gwardzistów. Po pierwszych trzydziestu minutach meczu, podopieczni trenera Siejwy prowadzili z mocniejszym rywalem różnicą sześciu bramek, a miejscowi kibice z pewnością już uwierzyli, że ich ulubieńcy faktycznie będą w stanie po raz drugi w tym sezonie pokazać gwardzistom, że się ich nie boją.

Druga odsłona meczu zweryfikowała jednak większość przekonań, jakie sympatycy AZS-u mogli snuć jeszcze w czasie pierwszej połowy. Im bliżej było końca spotkania, tym gra bialczan wyglądała coraz gorzej. Tymczasem opolanie grali konsekwentnie w ataku i z premedytacją wykorzystywali każdy, nawet najmniejszy błąd gospodarzy. Podopieczni Marka Jagielskiego ostro wzięli się za odrabianie strat i w końcu doprowadzili do remisu. Akademicy strasznie motali się na parkiecie w ostatnich minutach spotkania. Nie dość, że stracili niezwykle cenną przewagę, pozwolili gwardzistom na doprowadzenie do wyniku obustronnie identycznego, to jeszcze dopuścili do sytuacji kiedy goście wyszli na prowadzenie. – Źle rozegraliśmy końcówkę meczu, można powiedzieć, że nie starczyło nam sił i to wszystko nas przerosło – stwierdził Wojciech Horeglad, kierownik drużyny AZS-u. – To my przegraliśmy ten mecz, a nie Gwardia Opole go wygrała – dodał.

Akademicy mieli w tym meczu sprawić gwardzistom psikusa, ale prawdę powiedziawszy niemiłego psikusa sprawili sami sobie. Mimo sześciobramkowego prowadzenia wypracowanego w pierwszej połowie, bialczanom nie udało się odnieść upragnionego zwycięstwa i ten mecz przegrali na własne życzenie. Gdyby spotkanie trwało trzydzieści minut to faktycznie mielibyśmy ogromną sensację, ale biało – zieloni nie pierwszy raz w tym sezonie mecz przegrywają w drugiej połowie.

Jeśli drużyna z Białej Podlaskiej poważnie myśli o utrzymaniu w lidze, to już za tydzień w spotkaniu ze śląską Olimpią będzie musiała mocno pracować – nie tylko w pierwszej połowie, ale przez całe 60 minut.

AZS AWF Biała Podlaska – Gwardia Opole 25:28 (17:11)

Źródło artykułu: