Podopieczni Bogdana Zajączkowskiego po raz drugi w tym sezonie postawili swoim utytułowanym kolegom trudne zadanie. Choć zwycięstwo Nafciarzu jest niepodważalne to jednak wywiezienie dwóch punktów z Zabrza kosztowało ich sporo wysiłku. - Był to ciężki mecz, co z resztą było widoczne na parkiecie. Wiedzieliśmy, że zabrzanie grają agresywną i wysoką obronę. Mimo tego nie było nam łatwo przyzwyczaić się do ich stylu gry. Zabrzańska obrona przeszkadzała nam w pierwszej połowie. I tak po trzydziestu minutach schodziliśmy z parkietu tracąc do rywali dwie bramki. Sami nie wykorzystaliśmy kilku sytuacji, w które mogliśmy zakończyć trafieniami - analizował bramkarz gości, Marcin Wichary - W drugiej odsłonie meczu uspokoiliśmy naszą grę, uzyskaliśmy przewagę i dowieźliśmy korzystny dla nas wynik do końca - dodał.
Jeden mecz i dwie kompletnie różne połowy. Pierwsza odsłona to znakomita gra zabrzan i nieco ospały początek Nafciarzy. Druga to obraz mobilizacji przyjezdnych i przestoju w szeregach gospodarzy. Orlen Wisła na drugie trzydzieści minut wyszła odmieniona i bardzo zmotywowana. - Nie schodzę na przerwę do szatni, także nie wiem co trener powiedział moim kolegom. Ale sądzę, że faktycznie mogły to być ostre słowa - mówił "Wichura".
Niedzielny pojedynek płockich mistrzów z NMC Powen Zabrze to kolejny dobry występ reprezentacyjnego golkipera. Wydaje się, że występy w kadrze uskrzydliły dodatkowo znakomitego bramkarza. - Na razie idzie mi dobrze. I nie chcę zapeszać! - uśmiechał się Wichary.
Dla zawodnika w jakiś sposób był to mecz wyjątkowy. Powrócił on bowiem do miasta, w którym stawiał pierwsze kroki w świecie piłki ręcznej. - W Zabrzu zawsze gra się ciężko, ale miło jest tu wracać - stwierdził.
Marcin Wichary: To był ciężki mecz
W meczu 17. kolejki PGNiG Superligi Orlen Wisła Płock pokonała NMC Powen Zabrze 30:24. Po pierwszej połowie dwoma bramkami prowadzili zabrzanie, którzy jednak zmarnowali szansę na sprawienie niespodzianki i pokonanie wysoko notowanych rywali. Przestój w szeregach gospodarzy na początku drugiej połowy kosztował ich stratę kilku bramek z rzędu, Nafciarzom pozwolił za to na spokojne prowadzenie gry.