Roman Trzmiel: Do sędziów to ja mogę mieć pretensje

Sobotni mecz zaplecza ekstraklasy szczypiornistów, pomiędzy Politechniką Radomską a Viretem Zawiercie, zakończył się dość niespodziewanym rezultatem. Gospodarze wręcz zdeklasowali rywali w drugiej połowie, wygrywając ostatecznie wysoką różnicą, 33:24. Po zakończeniu spotkania trener gości, Marek Kąpa, miał duże pretensje do arbitrów.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

Jak to zwykle bywa w hali przy ulicy Chrobrego, po zakończeniu każdego meczu media proszą o komentarz dotyczący boiskowych wydarzeń trenerów mierzących się drużyn. Szkoleniowiec Viretu, Marek Kąpa, odmówił jednak rozmowy. Był bardzo zdenerwowany decyzjami arbitrów. Najwięcej kontrowersji wywołała ta z końcowych minut spotkania, gdy ekipa z Zawiercia grała w osłabieniu. Zawodnik, który otrzymał karę, za wcześnie wbiegł na parkiet i sędziowie postanowili ukarać zespół gości dodatkowymi dwoma minutami.

Ta decyzja nie miała jednak najmniejszego wpływu na ostateczny rezultat meczu, gdyż radomianie prowadzili dużą różnicą bramek, a do końca pozostawało niewiele czasu. Do pracy arbitrów nie można mieć większych zastrzeżeń. - Do sędziów to ja mógłbym mieć pretensje, bo w trzech przypadkach nie zauważyli brutalnych fauli na moich zawodnikach - odpychanie z tyłu, łapanie za koszulki - zaznacza Roman Trzmiel, trener AZS-u. - Mecz był "w kontakcie", z ostrą walką - dodaje.

Spotkanie nie było brutalne. Co prawda w końcówce przyjezdni, zapewne zaskoczeni wysoką przewagą przeciwników i obrotem spraw nie po swojej myśli, nie przebierali w środkach i starali się maksymalnie utrudnić zadanie Akademikom. Zawody zakończyły się jednak w przyjaznej atmosferze - zawodnicy podziękowali sobie za grę i uścisnęli dłonie.

Po piętnastej kolejce Politechnika awansowała "oczko" wyżej w tabeli i obecnie jest na dziewiątym miejscu, z dorobkiem dziewięciu punktów. Traci 3 do szóstego Viretu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×