Pod kontrolą - relacja z meczu Azoty Puławy - Siódemka Miedź Legnica

Azoty pewnie pokonały na własnym parkiecie Siódemkę Miedź Legnica. Goście grali ambitnie, puławianie cały czas kontrolowali jednak przebieg meczu.

Dla podopiecznych Marcina Kurowskiego sobotnie spotkanie - po ubiegłotygodniowej porażce w Zabrzu - nie miało większej stawki, szansa awansu na czwartą lokatę była bowiem niewielka, podobnie jak możliwość obsunięcia się w ligowej tabeli. W zgoła odmiennych nastrojach do meczu przystępowali legniczanie, którzy wciąż mają nadzieje na awans do fazy play-off i liczy się dla nich każde oczko.

- Początek spotkania był dość specyficzny, bo rywal zaskoczył nas niezłym kontratakiem i w pewnym momencie prowadził 3:1 - relacjonuje drugi trener Azotów, Piotr Dropek. Puławianie szybko się jednak otrząsnęli i straty odrobili z nawiązką, trafiając do bramki cztery razy z rzędu. Do przerwy spotkanie toczyło się w rytmie bramka za bramkę, do szatni miejscowi schodzili z przewagą trzech goli.

- W drugiej połowie prowadziliśmy nawet pięcioma bramkami, goście grali jednak ambitnie, a w ich bramce bardzo dobrze spisywał się Kryński, który obronił kilka trudnych rzutów - przyznaje Dropek. W korespondencyjnym pojedynku równorzędnym rywalem dla golkipera Miedzi okazał się jednak Piotr Wyszomirski. - Był jednym z jaśniejszych punktów w naszym zespole, po przerwie odbił aż połowę piłek - chwali swojego podopiecznego drugi trener Azotów.

Gospodarze zwyciężyli 27:24, a obok bramkarzy na wyróżnienia zasłużyli także Dmytro Zinczuk i Adam Skrabania. - To był mecz walki, brakowało nam jednak leworęcznego Szyby, co mocno zawęziło zakres rozwiązań taktycznych. Dobrze spisała się jednak obrona - cieszy się Dropek. Miedź o utrzymanie walczyć będzie do samego końca, Puławianie z kolei dzięki wygranej umocnili się na czwartej lokacie i do dwóch kolejnych spotkań przystąpić mogą na luzie.

W trakcie meczu z powodu urazu parkiet opuścić musiał Michał Bałwas, któremu odnowił się uraz ścięgna Achillesa. Na boisku zastąpił go Artur Witkowski, kibice przez niemal cały mecz skandowali jednak nazwisko Wojciecha Zydronia. Były król strzelców PGNiG Superligi sobotnie spotkanie obserwował z wysokości trybun, po raz kolejny zabrakło bowiem dla niego miejsca w kadrze meczowej.

Azoty Puławy - Siódemka Miedź Legnica 27:24 (12:9)

Azoty: Wyszomirski, Stęczniewski - Bałwas, Płaczkowski 2, Tylutki, Zinchuk 7, Łyżwa 6, Kus 2 (1/2), Witkowski 2, Przybylski 2, Grzelak, Masłowski 4 (1/1), Gowin 2, Kowalik.

Miedź: Kryński - Gregor 2, Skrabania 11 (3/4), Jarowicz 1, Piwko 1, Brygier 5, Wita 1, Buchwald 3.

Kary: Azoty - 10 min. (Kus - 4 min., Tylutki, Grzelak, Gowin - 2 min.) oraz Miedź - 6 min. (Jarowicz - 4 min., Brygier - 2 min.).

Widzów: 700.

Sędziowie: M. Leszczyński, M. Piechota (Płock)

Komentarze (16)
Wisła Puławy
6.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Ponieważ skład drużyny ustalają trenerzy a nie kibice z Zydroniem, myślę że Zyga nie zagra w tym sezonie w Azotach,nie spotkałem się z taką sytuacją żeby klubem rządzili kibice i zawodnicy nie Czytaj całość
avatar
szaman
6.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak kibice byli za Zygą że pewnie prezes dopiero teraz go będzie gnębił!!!!pewnie długo po meczu słyszał zyga,zyga,strach się bać co wymyśli! 
avatar
Artur_Lca
5.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Wisełka
4.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda, że Miedź nie wygrała. 
avatar
Piotrektomek
4.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Jak by Miedź przyjechała normalnym składem to raczej Azoty nie wygrały by. Bardzo słaba gra Azotów, wygrana dzięki kilku odbitym piłkom przez Wyszomorskiego i braku siły w końcówce przez Legnic Czytaj całość