Pierwszego spotkania w Hali Legionów przeciwko słoweńskiej drużynie kielecka "siódemka" mimo zwycięstwa nie może zaliczyć do udanych. Jednak sprawa awansu do ćwierćfinału i tym samym osiągnięcia historycznego sukcesu jest otwarta. - Musimy odzyskać zaufanie do tego, co robiliśmy w 25 minutach pierwszego meczu. Potem narobiliśmy błędów i nasz plan się załamał. Nie spowodowała tego presja, a raczej jej brak w momencie, kiedy prowadziliśmy pięcioma bramkami - ocenia na łamach echodnia.eu Bogdan Wenta, szkoleniowiec kielczan.
Żółto-biało-niebiescy w Koprze bronić będą jednobramkowej przewagi, co jak zaznacza trener nie stawia jego podopiecznych w roli faworyta. - Nie sądzę, żeby w rewanżu przeciwnik nas czymś zaskoczył, bo w pierwszym meczu stosował momentami banalne rozwiązania, grał indywidualnie i to dawało efekt. Na pewno tylko jedna bramka przewagi stawia w roli faworyta gospodarzy. Ale nie jedziemy tam z opuszczonymi głowami, jedziemy wygrać na trudnym terenie. Wszystko jest w naszych rękach - zaznacza.
Kieleccy szczypiorniści w piątkowy poranek wylecieli z warszawskiego lotniska Okęcie do włoskiego Triestu, oddalonego od słoweńskiego Kopru o około 30 kilometrów.
Źródło: echodnia.eu