Uroš Zorman twierdzi, że włodarze Vive Targów po ubiegłotygodniowym pojedynku zachowali spokój i nie było z ich strony nerwowych ruchów. - Nie było żadnych spotkań kryzysowych czy paniki, gdyż wygraliśmy przed własną publicznością. Zaliczka mogłaby być większa, więc byliśmy w złych nastrojach. Wynik był w naszych rękach, a potem tradycyjnie przyszły nasze złe minuty - ujawnił rozgrywający zespołu z Kielc, który jasno mówi też o priorytetach w aktualnym sezonie.
- Liga Mistrzów nie jest dla nas tak ważna jak PGNiG Superliga oraz Puchar Polski. Zrobiliśmy całkiem dużo, przebijając się przez silny turniej kwalifikacyjny do fazy grupowej LM. Wszystko, co udaje się ponadto, jest pozytywne. Z tego powodu nie odczuwamy żadnej presji. Jednak nie jest tak, że uciekamy od odpowiedzialności. Oczywiście, że mamy osobiste ambicje i bylibyśmy rozczarowani, gdybyśmy nie szli do przodu. Moim marzeniem jest "Final Four" i dlatego związałem się z Vive - powiedział Zorman.
Piłkarz ręczny ze Słowenii uważa, że szczypiornistom Vive Targów uda się w bieżącym roku zdetronizować Wisłę Orlen Płock. - W tym sezonie będzie ciężko, lecz nigdy nie należy mówić nigdy. Do chwili obecnej przydarzył nam się tylko jeden kiks, przegraliśmy jeden mecz. Sądzę, iż jesteśmy na tyle mocni, aby sięgnąć po mistrzostwo i puchar krajowy. Jeżeli tego nie uda się osiągnąć, to będzie katastrofa - wyraził swoje zdanie zawodnik z Bałkanów, który chwali sobie pobyt w Polsce.
- Klub jest bardzo dobrze zorganizowany, warunki są perfekcyjne, a zespół już w bieżącym sezonie osiągnął wysoki poziom - stwierdził Zorman, a następnie dodał: - Kielce są nowoczesnym miastem, gdzie niczego nie brakuje. Tak samo jak w Lublanie jest wiele parków przyjaznych dla rodzin. Wiele się dzieje, a ludzie są przyjaźni i pomocni.
Zorman ma nadzieję, że w sobotę publiczność w Słowenii przyjmie go dobrze, choć reprezentuje on barwy Vive Targów. - Tak zarabiam na chleb, to moja praca. Walczę dla swojego klubu. W czasie meczu nie ma przyjaciół - zakończył piłkarz ręczny.
Hmm. Czyżby jakaś obawa, asekuracja przed ewentualną porażką z Koprem?