Serb w środę będzie musiał odcierpieć karę za cztery żółte kartki, Macedończyk z kolei przegrał walkę o miejsce w podstawowym składzie po tym, jak Czesław Michniewicz zdecydował o przesunięciu Marcina Baszczyńskiego na prawą stronę bloku obronnego.
Todovorski za kadencji Jacka Zielińskiego był jednym z kluczowych elementów defensywy, której nie potrafili sforsować piłkarze Ruchu, Zagłębia i Wisły. Do podstawowej jedenastki wskoczył w szóstej kolejce i miejsca nie oddał aż końca listopada. W sumie w tym sezonie reprezentant Macedonii rozegrał piętnaście spotkań, teraz jednak podzielił los Daniela Sikorskiego, bo zabrakło dla niego miejsca nawet w szerokiej kadrze meczowej.
W pięciu wcześniejszych meczach Poloniści stracili aż osiem bramek, choć jesienią to właśnie postawa formacji obronnej była jednym z największych atutów stołecznego zespołu. W meczu ze Śląskiem Michniewicz dość niespodziewanie na środku obrony postawił więc na Tomasza Jodłowca, którego wsparł Adam Kokoszka. - Cieszę się, że te roszady, których dokonaliśmy, przyniosły właściwy skutek, bo każdy z tych zawodników, który zagrał na własnej pozycji, zagrał bardzo dobrze. Przekonałem się, że Kokoszka może być świetnym liderem drużyny w obronie, a Jodłowiec potrafi sobie radzić jako stoper - nie kryje szkoleniowiec Czarnych Koszul.[i]
[/i]Kokoszka, po niezłym początku sezonu, został odstawiony przez Zielińskiego na boczny tor, a były trener stołecznego zespołu w kuluarowych rozmowach wyjaśniał, że 25-latek imponuje wprawdzie dobrym przygotowaniem taktycznym, ale w swoim wieku pewnego poziomu już nie przeskoczy. Na środku obrony wylądował więc Maciej Sadlok, który teraz - w świetle nieobecności Cotry - zagra w Zabrzu na lewej stronie defensywy.
- Nowy trener przyszedł i zorganizował nas w defensywie, gdzie spisaliśmy się naprawdę dobrze. Nie tracąc bramki ma się dziewięćdziesiąt procent szans na zwycięstwo w meczu - nie kryje Władimir Dwaliszwili.
W T-Mobile Ekstraklasie mniej goli od Czarnych Koszul straciły Legia, Korona, Lech i Wisła. Sebastian Przyrowski - po powrocie między słupki imponuje równą i wysoką formą - w meczu ze Śląskiem po raz drugi tej wiosny zachował czyste konto, lecz wciąż daleko mu do osiągnięcia Michała Gliwy, który jesienią nie puścił bramki przez blisko sześć godzin, a w tym sezonie w sumie wyjmowania piłki z siatki unikał pięciokrotnie. Jeśli jednak w kolejnych meczach polonijna defensywa będzie grać tak, jak przeciwko Śląskowi, 30-latek może w tej statystyce szybko dogonić młodszego kolegę.