Metamorfoza po przerwie - wypowiedzi po meczu ViveTargi Kielce - MMTS Kwidzyn

Dwa różne oblicza zaprezentowali szczypiorniści Vive Targi Kielce w sobotnim półfinałowym pojedynku Final Four Pucharu Polski. Kielczanie wysoko pokonali zespół MMTS-u Kwidzyn i awansowali do finału, w którym zmierzą się w Orlen Wisłą Płock. Trener gości, Krzysztof Kotwicki, choć podkreślał, że kielczanie wygrali zasłużenie, to miał jednak sporo uwag do arbitrów.

Krzysztof Kotwicki (trener MMTS-u Kwidzyn): Gratuluję przeciwnikowi udanych zawodów i zasłużonego zwycięstwa. Możemy być zadowoleni z tego, że w pierwszej połowie nawiązaliśmy walkę i prowadziliśmy wyrównaną grę. W drugiej połowie, mimo że mówiliśmy w szatni, że musimy szanować piłkę i grać dłużej, bo zespół z Kielc czeka tylko na przechwyty, to brakło nam cierpliwości w ataku pozycyjnym. Mam taką uwagę, że na takie poważne zawody jak Final Four powinny być desygnowane doświadczone pary sędziowskie. Oba zespoły grały po dżentelmeńsku i całe szczęście, bo inaczej mogło się skończyć kontuzjami. Czerwona kartka to skandaliczna decyzja. W chwili oddawania rzutu bramkarz skoczył do góry i kary nie powinno być w takiej sytuacji.

Robert Orzechowski (skrzydłowy MMTS Kwidzyn): Vive w drugiej połowie zagrało bardziej agresywnie. W obronie zaczęli wychodzić wyżej i rzucili nam kilka bramek z kontry. Na dzień dzisiejszy Vive jest lepszym zespołem od nas, ale na pewno nie na 10 bramek różnicy. Kilka z nich zawdzięczamy decyzji sędziów. Mecz mógł się podobać, zwłaszcza pierwsze 30 minut było ciekawe.

Bogdan Wenta (trener Vive Targi Kielce): Pierwsza połowa była wyrównana. Na początku nie najlepiej realizowaliśmy swoje zadania, potem było już lepiej. Pod koniec pierwszej połowy mieliśmy trzy bramki przewagi, ale to roztrwoniliśmy. W drugiej połowie było już lepiej, dokonaliśmy kilku zmian, również pod kątem spotkanie niedzielnego.

Mariusz Jurasik (rozgrywający Vive Targi Kielce): MMTS dobrze grał w pierwszej połowie, miał dwa razy mniej błędów technicznych od nas. Niepotrzebnie gubiliśmy piłki w ataku, co rywal potrafił wykorzystać. W drugiej połowie poprawiliśmy grę, w ich szeregi chyba wkradło się zmęczenie, bo w pewnym momencie stanęli, a my odjechaliśmy na 5, 6 bramek. Naszą przewagą jest to, że na ławce mamy 16, 17 wyrównanych graczy. Mam nadzieję, że w niedzielę staniemy na wysokości zadania i puchar zostanie w Kielcach.

Źródło artykułu: