Mnie nie interesuje z kim zagramy - rozmowa z Rafałem Białym, trenerem Gaz-System Pogoni Szczecin

Udanie zakończył się sezon zasadniczy dla Gaz-System Pogoni Szczecin. W rundzie rewanżowej Portowcy zaliczyli tylko jedną wpadkę w Lesznie. Na własnym terenie nie mieli już sobie równych. O przyszłości drużyny, czekających barażach oraz o nowych twarzach w zespole opowiedział w wywiadzie dla portalu SportoweFakty.pl Rafał Biały, szkoleniowiec szczecinian.

Krzysztof Kempski: Ostatni mecz Gaz-System rozegrał dwa tygodnie temu. Jak minął ten okres?

Rafał Biały: Upłynął właśnie tak, że na parkiecie mieliśmy zajączki w tym meczu. Słowem mega świątecznie. Widać, że ta przerwa źle na nas zadziałała. Widać to było też w tygodniu na treningu. Jesteśmy jednak zespołem, który chociażby w pucharach udowodnił, że grając z zespołami wyżej notowanymi, ze im lepszy przeciwnik, im ważniejsze spotkanie tym ta mobilizacja jest wyższa. Wierzę, że pojedziemy, prawdopodobnie do Opola, już mocno skoncentrowani.

Pod koniec marca można było przeczytać komunikat klubu Vive Targi, że od nowego sezonu w ich barwach nie zagrają już Patryk Kuchczyński oraz Mateusz Zaremba. Kilka dni później w jednym ze szczecińskich mediów zaczęło się mówić, że zainteresowana obydwoma zawodnikami jest Pogoń. Ile w tym prawdy a ile plotki?

- Nic nie wiem na ten temat, żeby to była prawda.

Wracając do aktualnych wydarzeń to cała drużyna ma za sobą świetną rundę rewanżową. Na 10 spotkań 9 wygranych. Jest chyba za co chwalić zespół.

- Tak. Poza wpadką w Poznaniu i bardzo słabym meczu w Lesznie i w Kościerzynie, czyli tymi spotkaniami, które powinniśmy zagrać całkiem inaczej to wyglądało to pozytywnie. Ta liga taka jest, że tę rundę zasadniczą graliśmy jako murowany kandydat, a wiadomo jak się gra przeciwko faworytowi. Rok temu było prościej, byliśmy beniaminkiem. Należy jednak pochwalić chłopaków, bo wygraliśmy ligę z przewagą 5 punktów nad następnym zespołem, także chyba już nic więcej nie trzeba.

Przed tym ostatnim meczem rundy zasadniczej spotkanie w Szczecinie uznano za hit. Był to jednak mecz o tzw. pietruszkę. Nie obawiał się Pan o koncentrację w zespole?

- Nie no tak jak powiedziałem, mecz o nic. Wiadomo, że ciężko się gra takie spotkania i rzeczywiście był to mecz o przysłowiową pietruszkę i koncentracja była taka jaka była. 30 minut stania, 15 minut biegania i znowu 15 minut stania. No niestety, chcieliśmy czegoś innego, nie udało się.

Kontynuując wątek meczu z Zepterem w jednym z wywiadów powiedział Pan, że ten ostatni mecz wygracie. Plan udało się zrealizować i udanie przypieczętować zdobycie pierwszego miejsca i zdobycie kompletu punktów na własnym terenie.

- Dokładnie tak. Mamy komplet zwycięstw. Co miałem powiedzieć przed meczem, że go przegramy, wiadomo, że nie. Wierzę, że w każdym meczu będziemy wygrywać i wierzyłem też przed meczem z Zepterem, tym bardziej, że tam wygraliśmy sześcioma. A tutaj mieliśmy ich u siebie. Chłopacy z Warszawy zaskoczyli mnie wolą walki. Nie odpuścili nawet na minutę. Uważam, że jeżeli chodzi o podejście do meczu, koncentrację i zaangażowanie to przewyższali nas na pewno.

W grupie nie zapadły jeszcze ostateczne rozstrzygnięcia. Niemniej jednak, na którą z drużyn chciałby Pan osobiście trafić?

- Mnie nie interesuje z kim zagramy, chciałbym w przyszłą środę, za 10 dni świętować awans do Superligi.

Pierwsze spotkanie barażowe rozegracie na wyjeździe. Może to mieć swoje plusy.

- Oczywiście. To jest najlepsze rozwiązanie grać pierwszy mecz na wyjeździe, dlatego tak bardzo zależało nam na tym, żeby być na pierwszym miejscu. Chcieliśmy mieć ten rewanż u siebie, to się nam udało już na kolejkę wstecz. Pojedziemy prawdopodobnie do Opola, okaże się to za parę godzin. Potem zobaczymy. Wiadomo, że video to jest video, a mecz na żywo to jest zupełnie co innego. W przypadku trudności w meczu z Opolem będziemy mieli możliwość naprawienia tego u siebie.

O awansie zdecyduje w pierwszej kolejności liczba punktów, a następnie większa różnica bramek. Mecz na własnym terenie będzie miał również olbrzymie znaczenie. Będzie wiadomo o co tak naprawdę gracie i jak macie zagrać.

- To właśnie daje ta możliwość grania rewanżu u siebie. Wiadomo, że mecze u siebie gra się prościej. Taka jest prawda, nic wielkiego nie wymyśliłem. Jadąc tam poznamy się, a w rewanżu możemy skorygować ewentualne błędy.

Jak Pan się odnosi do pomysłu działaczy ZPRP, by rozgrywać jeszcze mecz i rewanż pomiędzy zespołami, które już awansowały do PGNiG Superligi?

- Ja powiem tak, domyślam się, że ma to na celu propagowanie piłki ręcznej. Innego pomysłu nie mam. Rozgrywanie meczów o mistrza I ligi mówiąc czysto hipotetycznie wygrywa Przemyśl i my, my jedziemy do Przemyśla, 3 dni później oni przyjeżdżają do nas, żeby rozegrać kolejny mecz tak naprawdę o nic. Uważam, że w celu propagowania to może i słuszna, ale sportowo jestem przeciwny.

Wybiegając już w przyszłość to w przypadku zrealizowania celu, jakim jest awans do Superligi Mężczyzn będziecie największym ośrodkiem w tej lidze i przy wsparciu sponsora - Gaz-System możecie "namieszać" w najwyższej klasie rozgrywkowej.

- Wszyscy pracujemy na to, żeby właśnie tak się stało. Są co raz głośniejsze transfery. W tej chwili jeszcze nie ogłosiliśmy wszystkiego. Wiadomo, że nasze rozmowy są uzależnione od tego czy jesteśmy w Superlidze czy jesteśmy w I lidze. Na pewno będziemy chcieli stworzyć zespół, który w tej Superlidze, o ile do niej wejdziemy nie będzie dostarczycielem punktów.

Źródło artykułu: