Adam Wiśniewski: Wierzę w to, że historia się powtórzy

Zawodnicy Orlen Wisły Płock zostali w niedzielne popołudnie rozbici w finale PGNiG Pucharu Polski przez Vive Targi Kielce 27:36. Graczy Larsa Walthera czeka teraz rywalizacja w półfinale PGNiG Superligi z MMTS-em Kwidzyn. Pomimo klęski w pucharach Nafciarze są pełni optymizmu przed decydującymi spotkaniami rozgrywek ligowych.

Maciej Wojs
Maciej Wojs

Finałowe starcie PGNiG Pucharu Polski pomiędzy Vive Targami Kielce a Orlen Wisłą Płock elektryzowało ogromną rzeszę kibiców szczypiorniaka w Polsce. Emocji starczyło jednak wyłącznie na pierwsze piętnaście minut pojedynku, a wygrana kielczan była wiadoma już przed przerwą. Według Adama Wiśniewskiego przyczyny porażki płocczan leżą w fatalnym początku spotkania. - Bardzo słabo zaczęliśmy te zawody, przegraliśmy ten mecz praktycznie przez pierwsze piętnaście minut. Kielce odskoczyły nam na pięć-sześć bramek przewagi, zaczęła się gonitwa, ale rywale bardzo dobrze grali w obronie, wyprowadzali z tego kontrataki i mecz praktycznie był przegrany już do przerwy - stwierdził skrzydłowy Wiślaków.

Podopieczni Larsa Walthera zeszli na przerwę z dziewięciobramkowym bagażem. W drugiej części meczu nie byli w stanie odrobić już strat. Czego zabrakło, by podjąć równorzędną walkę z kielczanami? - Wydaje mi się, że obrony. Przez pierwsze dwadzieścia minut nie było ani obrony, ani ataku, bo piłka wpadała do naszej bramki może nie dość fartownie, ale w dużej mierze wynikało to z naszej słabej gry. Kielce rozjeżdżały nas jak chciały - powiedział SportoweFakty.pl Wiśniewski.

Wiele dyskusji wzbudziła także praca pary sędziowskiej Rafał Puszkarski - Arkadiusz Sołodko. W trakcie spotkania zawodnicy oraz sztab trenerski Orlen Wisły wielokrotnie bardzo żywiołowo reagowali na większość decyzji wspomnianych sędziów. Wiśniewski z chłodną głową ocenia jednak postawę rozjemców spotkania finałowego. - Sędziowie mylili się w dwie strony, zarówno na korzyść czy niekorzyść naszą i Kielc. Trzeba ten mecz oglądnąć na spokojnie, nie wyciągać pochopnych wniosków, bo na parkiecie wydaje się to całkiem inaczej - stwierdził "Gadżet".

Pucharowa porażka nie prognozuje najlepiej przed półfinałowymi spotkania PGNiG Superligi przeciwko MMTS-owi Kwidzyn. Wiślacy będą chcieli zrewanżować się zespołowi trenera Krzysztofa Kotwickiego za porażkę w sezonie zasadniczym. - Kwidzyn gra bardzo dobrze w obronie i w ataku. Umiejętnie wyprowadzają także kontrataki, co pokazali w pierwszym meczu z Kielcami. My zaliczyliśmy z nimi wpadkę, przegrywając na własnym parkiecie. Teraz szykujemy się na półfinał, musimy zapomnieć o tym meczu, a potem po pokonaniu Kwidzyna będziemy szykowali się ponownie na Vive - wyznał 31-letni szczypiornista.

Wiśniewski odbiera porażkę z kielczanami za dobrą kartę. Skrzydłowy Nafciarzy wierzy, że pucharowa klęska zadziała na graczy z Płocka w podobny sposób jak przed rokiem. Wówczas Orlen Wisła przegrała w finale Pucharu Polski z Vive Targami trzynastoma trafieniami, by następnie zdobyć mistrzostwo Polski. - Rok temu przegraliśmy w Pucharze Polski z Vive trzynastoma bramkami i potrafiliśmy się podnieść. Wierzę w to, że w tym roku będzie podobnie, aczkolwiek Vive po przerwie świątecznej załapali wiatr w żagle, bo zagrali dwa świetne mecze na turnieju - uważa Wiśniewski.
Adam Wiśniewski w akcji Adam Wiśniewski w akcji
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×