Izabela Yilmaz: Lepiej broni mi się rzuty pewne i mocne

Drugie zwycięstwo z rzędu i trzecie w ramach rozgrywek play-out o utrzymanie się w Superlidze Kobiet osiągnęły w minioną sobotę szczecińskie szczypiornistki. Potwierdziło się jednocześnie powiedzenie, że beniaminek beniaminkowi nierówny, a tym samym inny wynik niż zwycięstwo gospodyń byłoby dużą niespodzianką.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Szczecinianki spotkanie z najsłabszym w stawce Finepharmem Polkowice zagrały w składzie, w którym w tym sezonie jeszcze się nie prezentowały. Między słupkami od samego początku stanęła druga bramkarka Pogoni Baltica Izabela Yilmaz. Fakt grania z takim rywalem nie oznaczał taryfy ulgowej, każda zawodniczka miała określone zadania do wykonania. Samemu szkoleniowcowi mecz miał zaś dać możliwość dokładniejszej analizy wszystkich swoich szczypiornistek. Już do przerwy Pogoń osiągnęła sporą, bo 12-bramkową przewagę. Mimo tego nie obyło się bez konkretnych uwag trenera Roberta Nowakowskiego. Potwierdziła to w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl młoda bramkarka. - Po pierwsze była rozmowa z trenerem, który pouczył mnie jak się zachować w jednej z sytuacji, w której popełniłam głupi błąd. Powiedział także byśmy grały więcej zagrywek i nie grały tej jednej, która nam kompletnie nie wychodziła.

Yilmaz, która mimo wszystko rozgrywała poprawne zawody w pewnym momencie musiała opuścić parkiet, a pojawiła się na nim Adrianna Płaczek. Powód chwilowej absencji wyjaśniła sama zainteresowana. - Wcześniej obroniłam 3 akcje, przy tej trzeciej interwencji dostałam piłką w nos. Wstałam normalnie, ale chcąc poprawić sznurowadła poleciała mi krew. Sędzia nakazał przerwać mecz i opuścić mi parkiet. W obwodzie była Ada, która mnie zastąpiła zaznaczając swoją obecność dobrymi obronami. Mogę jej w tym miejscu za to podziękować i jednocześnie serdecznie pozdrowić.

Nie sposób było nie zauważyć, że przyjezdne były tego dnia wyraźnie zmęczone. Dwa dni wcześniej na własnym terenie rozegrały ligowe spotkanie ze Startem Elbląg. Później ruszyły w daleką podróż do Szczecina. To musiało się odbić na postawie polkowiczanek. Widoczne to było między innymi pod bramką Yilmaz. Ich rzuty nie były wykonywane z pełną siłą. Znacznie wolniej biegały też do obrony, nie mówiąc już o wyjściu do kontry, której właściwie nie było. - Wiadomo, że bronić się jest zawsze ciężej. Nie można powiedzieć, że słabsze rzuty są łatwiejsze do obrony. Najgorsze to są właśnie takie, mówiąc w cudzysłowiu, "babole", które są nie do przewidzenia. Zawsze miałam z tym problem - zauważyła golkiperka Pogoni Baltica. - Lepiej broniło mi się rzuty mocne, pewne, a nie tych słabiej rzucających przeciwniczek - dodała na koniec.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×