W mediach pojawiły się informacje, że możesz się przenieść do Bundesligi...
- Na razie nie chciałbym na ten temat nic mówić. Może nie są to plotki, tylko przymiarki. Nie wiem jednak na dzień dzisiejszy nic więcej.
Na drugą część sezonu zostajesz w Zagłębiu?
- Tak, oczywiście. Nawet jakby były jakieś propozycje, to nie ma szans żebym odszedł z Zagłębia, gdyż mam ważny kontrakt. Bartek Jaszka i Michał Kubisztal mieli klauzulę w kontrakcie, że mogą odejść w grudniu i z tego skorzystali. Ja po pierwsze takiej klauzuli nie mam, a po drugie nie ma na tą chwilę żadnego tematu.
Jesteś doświadczonym zawodnikiem. Nie obawiałbyś się przejścia do najsilniejszej ligi świata?
- Ciężko powiedzieć. Jestem w miarę doświadczony, mam już swoje lata. Z jednej strony jakby się pojawiła jakaś okazja, to byłaby obawa, jednak z drugiej strony jest to jakieś wyzwanie, że mimo że mam już prawie 36 lat, to ktoś być może mnie zauważył. Jako sportowiec chciałbym walczyć i spróbować sił w najmocniejszej lidze świata. A jak będzie? Zobaczymy.
W zeszłym sezonie Zagłębie zdobyło historyczne mistrzostwo Polski. Jak z perspektywy pół roku oceniasz tamten sezon?
- Na pewno chcielibyśmy osiągać więcej takich sukcesów, gdyż - nie oszukujmy się - mistrzostwo Polski w moim i nie tylko moim wypadku jest to naprawdę fajna sprawa. Jedynym zawodnikiem z tej ekipy, który zdobył wcześniej mistrzostwo Polski był Szymon Ligarzewski, ale miało to miejsce kilka lat temu. Każdy sportowiec chciałby być na szczycie. Nie wiem jak będzie w tym roku, ale po połowie sezonu są jeszcze związane z tym jakieś emocje, takie jak radość czy przede wszystkim duma.
Były plany budowy nowego stadionu i hali, ostatnio jednak pojawiły się jakieś problemy...
- Sprawa hali ciągnie się już wiele lat. Gdy nadchodzą wyboru samorządowe, prezydenckie, czy parlamentarne, pojawia się temat nowego stadionu, nowej hali. Później wszyscy są za, a po wyborach pojawiają się problemy z lokalizacją i wielkością stadionu i hali. Było wiele projektów, planów. Było to dla nas ciekawe, bo Zagłębie Lubin ma od dziesięciu lat dwie sekcje - mężczyzn i kobiet - które znaczą coś w polskiej piłce ręcznej i nie tylko polskiej, bo zarówno my jak i dziewczyny gramy w pucharach. Hala by była bez wątpienia magnesem przyciągającym kibiców, bo wiadomo - gra się dla nich. Liga Mistrzów pokazała, że gra na większej hali to fajna zabawa. Jest dzięki temu dodatkowa mobilizacja, jednak w Lubinie nie rozumieją idei sportu. Jest to dla nas przykre, że gramy w malutkiej hali. Sami byśmy byli zadowoleni ze zwycięstw przy pustych trybunach, ale byłoby to czysto amatorskie i wbrew idei sportu. Lubin jest takim miastem, w którym można by było zapełnić trzytysięczną halę, a jeżeli przychodziłoby 2-3 tysiące ludzi, to byłoby naprawdę super. Jeździliśmy po Europie, zwiedziliśmy inne kraje, jak Rumunia czy Włochy, gdzie obiekty sportowe są dużo lepsze niż u nas. Przykładem jest Rumunia, gdzie hala była na 2500 miejsc siedzących, ludzi było 3500 i zrobili oni wspaniała atmosferę. Grając na wyjeździe poczuliśmy ten bałkański klimat. Gramy dla kibiców, oni powinni być dla nas.
Jesteś jednym z nielicznych polskich reprezentantów grających w polskiej lidze. Czy zdobycie wicemistrzostwa świata zmieniło podejście do polskiej piłki ręcznej?
- Był to ogromny sukces, wielka euforia, jednak po miesiącu wszystkie zamierzenia, plany, obietnice upadły i wróciliśmy do szarej rzeczywistości. To jest trochę przykre, gdyż mogło wszystko pójść do przodu, jednak trudno - to nie ode mnie zależy, tylko od działaczy, związku, regionów. My jako zawodnicy staramy się wygrywać, jednak nie zostało to odpowiednio spożytkowane dla całej dyscypliny. Przykładem jest siatkówka i polska liga siatkówki po wejściu sponsorów jest jedną z najsilniejszych w Europie.