Dla młodego rozgrywającego minione tygodnie były prawdziwą huśtawką nastrojów. Najpierw wraz z Nielbą Wągrowiec przegrał dwumecz w barażach o pozostanie na parkietach PGNiG Superligi, by po kilku dniach otrzymać powołanie do seniorskiej reprezentacji Polski. Jak sam stwierdza, treningi z kadrą to ogromny przeskok poziomów. - Można dostrzec dużo więcej swoich błędów. Są tutaj zdecydowanie lepsi zawodnicy, dzięki temu można się dużo nauczyć. Treningi są też na pewno bardziej intensywne niż w klubach i bez wątpienia ciężej się gra. Ale dzięki temu można dostrzec własne błędy i je poprawiać - zauważa 23-latek.
Pomimo rozstrzygnięcia rywalizacji z Litwą już kilka minut przed końcowym gwizdkiem, Gierak nie otrzymał możliwości zadebiutowania w narodowych barwach. Praworęczny szczypiornista nie załamuje się tym jednak. - Najważniejsze jest dobro drużyny. Mam nadzieję, że mój czas jeszcze nadejdzie, jeśli oczywiście będę ciężko pracował. Cieszę się z tego, że zostałem w ogóle powołany i to mobilizuje mnie do dalszej ciężkiej pracy - stwierdza młody rozgrywający.
Jak więc wyglądała gra polskiej reprezentacji z ławki? - Na pewno było dużo nerwowości i głupich prostych błędów, ale walczyliśmy do samego końca - zauważa Gierak, dodając: - Możliwe, że na naszą postawę wpłynął też ten wynik z Litwy, gdzie wygraliśmy siedmioma bramkami i to było sporą zaliczką. Prze to mogło wejść trochę rozluźnienia, ale w końcówce pokazaliśmy że potrafimy dobrze grać i zwyciężyliśmy, a przecież o to chodziło.