Maciej Wojs: Tegoroczna przerwa w rozgrywkach była niezwykła - najpierw spadek do I ligi z Nielbą, potem transfer do Kielc i wreszcie wypożyczenie do Lubeki. Spodziewałeś się takiego obrotu spraw?
Paweł Niewrzawa: - Zdecydowanie nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Wszystko dzieje się tak szybko, że czasami aż ciężko uwierzyć. Na szczęście nie ma czasu na rozmyślanie, bo trzeba już walczyć o swoje i wykorzystać szansę od życia.
TuS było jedynym klubem zainteresowanym wypożyczeniem?
- Prowadzone były rozmowy z jeszcze jednym klubem, ale to właśnie TuS N-Lübbecke było wymarzonym scenariuszem dla mnie.
Jak przebiega proces aklimatyzacji w Niemczech? Jak zostałeś przyjęty przez kolegów z zespołu?
- Proces ten trwał bardzo krótko, ponieważ trafiłem do zespołu, który żyje razem i z integracją nie ma najmniejszego problemu. Czasami są jeszcze problemy językowe, ale to kwestia czasu żebym mógł to dopracować.
Czołową postacią TuS jest Tomasz Tłuczyński. "Tłuku" pomaga w tych pierwszych tygodniach w zespole i w Niemczech?
- O tak! Tomek to przemiły i bardzo pomocny człowiek. Jestem mu niezmiernie wdzięczny. Jego akredytacje i pochlebne opinie pomogły mi w szybkim zaaklimatyzowaniu się w zespole i w nowym otoczeniu. Wprowadził mnie do zespołu i zawsze mogę liczyć na jego pomoc.
Jak oceniasz ekipę z Lubeki i jej trenera Giennadija Chalepo?
- W tym momencie ciężko powiedzieć mi coś na ten temat, ponieważ spotkałem się z innym światem jeśli chodzi o sferę sportową. Wszystko wydaje mi się tutaj idealne. Trener Chalepo jest dużym autorytetem i każda jego wskazówka wydaje się trafna.
Jak wyglądały przygotowania zespołu do sezonu? Brałeś w nich udział czy trenowałeś w Kielcach?
- Przed rozpoczęciem okresu przygotowawczego w Kielcach byłem już tydzień w Lubbecke i trenowałem tutaj z zespołem. Później miałem trzytygodniowy bardzo ciekawy i atrakcyjny przerywnik i teraz jestem z powrotem w Niemczech. Okres przedsezonowy jest w każdym klubie charakterystyczny. Trenuje się jak najwięcej i jak najmocniej, by później było lżej w trakcie rozgrywek. Zarówno w Kielcach, jak i w TuS jest to robione w pełni profesjonalnie, więc trenowanie jest czystą przyjemnością.
Jak prezentują się cele zespołu w przededniu inauguracji rozgrywek DKB Handball Bundesligi? TuS stać na wywalczenie miejsca w europejskich pucharach?
- Tutaj nie mówi się w takich kryteriach. Na każdy mecz jedzie się jak na wojnę i cel jak przed każdym sezonem jest zawsze ten sam - wygrać jak najwięcej pojedynków. Wiadomo, że podświadomie każdy marzy o zajęciu czołowych lokat w lidze.
Na środku rozegrania będziesz miał sporą konkurencję w postaci Daniela Svenssona i Drago Vuckovicia. Nie obawiasz się, że będziesz skazany na oglądanie poczynań kolegów z ławki?
- Gdybym się tego obawiał, to z pewnością siedziałbym teraz w domu w Gdyni i najprawdopodobniej odpoczywał. Rywalizacja jest czymś naturalnym i jest potrzebna do rozwoju. Świetnie, że mam się od kogo uczyć. Sezon w Niemczech jest tak długi i wyczerpujący, że dla każdego, mam nadzieję, starczy czasu.
Mówiliśmy o celach zespołu, ale jak wyglądają osobiste cele na nadchodzący sezon? Stawiasz przed sobą np. cel zdobycia określonej liczby bramek w lidze?
- Cel jest zawsze ten sam: Czerpać przyjemność z tego co wykonuję i przejść sezon bez kontuzji i w pełni zdrowia.
Jaki będzie nadchodzący sezon w Twojej ocenie?
- Mam nadzieję, że sezon będzie dla mnie pełen dobrych emocji. Z niecierpliwością czekam na debiut w Bundeslidze, by móc sprawdzić się z najlepszymi. Niestety, na pewno będę musiał poczekać jeszcze tydzień, bo mały kłopot z palcem uniemożliwi mi występ w meczu przeciwko TBV Lemgo w 1. kolejce.