Wąs: Brakowało myślenia na parkiecie

Zespół z Nowego Sącza musiał uznać wyższość bardziej doświadczonej na najwyższym szczeblu rozgrywek Pogoni Szczecin. Trener Olimpii/Beskidu bardzo analitycznie ocenił tę nieudaną walkę o punkty.

Piotr Wiśniewicz
Piotr Wiśniewicz

Pytanie dotyczące powodów porażki beniaminka nie sprawiało problemów trenerowi z Nowego Sącza, który wyliczył błędy swojego zespołu. - Prawdę mówiąc, to sami mocno postaraliśmy się o to, aby bramkarki drużyny przeciwnej można było określić mianem bohaterek tego meczu. Większość naszych ataków było w pierwsze tempo, w całym spotkaniu może pięć czy sześć razy rzuciliśmy z drugiej linii, a przecież to zdecydowanie za mało na tym poziomie rozgrywek. Kontry pośredniej prawie w ogóle nie stosowaliśmy. Mówiąc jednym zdaniem, to głównym powodem porażki jest rozegranie tego pojedynku zupełnie bez pomysłu, brakowało myślenia na parkiecie i to doprowadziło do drastycznych skutków. Nie ukrywam, że liczyliśmy na wywalczenie punktów w konfrontacji z Pogonią Szczecin, najlepiej dwóch, ale niestety zakończyło się to zerowym dorobkiem - argumentował Zdzisław Wąs, szkoleniowiec nowosądeczanek. Do duetu prowadzącego drużynę akurat trudno mieć pretensję o ten wynik, gdyż bardzo wąska kadra właściwie uniemożliwiła im działanie w trakcie spotkania.

- Początek nie wyglądał źle, można było nawet liczyć na korzystne rozstrzygnięcie przy utrzymaniu tego poziomu gry. Niestety rozgrywająca Ania Maślanka w bardzo złym momencie popełniła kilka błędów, co bardzo szybko się na nas zemściło. Takie straty piłki zostały skarcone kontratakami i rywalki doszły nas punktowo. Wynik był na styku, a my dalej myliliśmy się w ofensywie, co było dla nas zabójcze. Dlatego właśnie ten mecz zakończył się taką różnicą bramek. Porażka sama w sobie jest elementem sportu, rywalizacji dwóch drużyn, ale styl pozostawia wiele do życzenia. To było słabe widowisko w naszym wykonaniu. W ogóle nie można tego porównać z tym, co pokazaliśmy w Jeleniej Górze - dodał opiekun MKS Olimpia/Beskid Nowy Sącz.
Trener beniaminka podczas meczu ma niewielkie pole manewru Trener beniaminka podczas meczu ma niewielkie pole manewru
Zdaniem byłego sternika m.in. KSS Kielce powodów do optymizmu nie ma zbyt wiele, aczkolwiek znana jest recepta na poprawę obecnego stanu rzeczy. - Trudno szukać pozytywów po takim spotkaniu, nie ma sensu ukrywać, że ciężko wymienić jakieś plusy. One na pewno są, ale aby je odnaleźć trzeba się zagłębić w szczegóły, przeprowadzić analizę i wtedy dopiero wystawić ocenę - wyjaśnił Zdzisław Wąs, po czym zdradził swój pomysł na walkę o utrzymanie w elicie piłkarek ręcznych. - Niezbędne są wzmocnienia. Potrzebujemy jeszcze jednej bramkarki, dodatkowo prawej skrzydłowej oraz lewej rozgrywającej. Jeżeli nie uda nam się pozyskać takich zawodniczek, to będzie ciężko o realizację celu na ten sezon. Czekaja nas jeszcze bardzo trudne mecze, pierwszy już w następnej kolejce, ale zdawaliśmy sobie sprawę jak to ma wyglądać. Znamy swoje miejsce w szeregu, wiemy z kim możemy w tej lidze powalczyć, a kiedy możemy tylko testować założenia taktyczne - zakończył były zawodnik sądeckich klubów.

Ostatnie zdania wypowiedzi trenera dotyczyły zbliżającej się konfrontacji z aktualnymi mistrzyniami kraju, z którymi nowosądeczanki będą mierzyć się na wyjeździe. Bezwzględnie murowanym faworytem jest więc Vistal Łączpol Gdynia, dlatego w szeregach beniaminka zapewne nie myśli się nawet o minimalnej zdobyczy punktowej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×