Maciej Wojs: Półtora tygodnia temu zmierzyliście się na wyjeździe z Orlen Wisłą Płock. Przez długi czas graliście z Nafciarzami jak równy z równym. Czego zabrakło wam w końcówce, by dowieźć korzystny rezultat?
Wojciech Zydroń: - Przez czterdzieści dwie minuty graliśmy bardzo dobre spotkanie, w stu procentach wypełniając wszelkie przedmeczowe założenia taktyczne. W końcówce kilka trochę krzywdzących nas decyzji wybiło nas z rytmu, przez co w nasze szeregi wdarła się nerwowość. Zbyt szybko oddawaliśmy rzuty, czasem z kompletnie nieprzygotowanych pozycji, co natychmiast wykorzystali Nafciarze. Stąd też taka duża różnica bramkowa, która nie oddaje zupełnie przebiegu tego spotkania.
Macie może świadomość niewykorzystanej szansy? Płocczanie byli tego dnia w waszym zasięgu?
- Przed meczem Wisła była oczywiście zdecydowanym faworytem. My jednak założyliśmy sobie, że gramy na maksimum naszych możliwości i nie przegrywamy tego meczu od razu w szatni. To się nam długo udawało, górę jednak w końcówce meczu wzięło doświadczenie Płocka i szersza i bardziej wyrównana ławka.
Ja pan ocenia te trzy pierwsze spotkania w waszym wykonaniu?
- Na dzień dzisiejszy nasz zespół nie pokazał jeszcze w stu procentach swoich możliwości. Graliśmy w pierwszych meczach zbyt nerwowo w ataku przez co przydarzały nam się błędy i proste straty piłki. Teraz na szczęście jest już lepiej. Druga sprawa to nasza skuteczność, która w dwóch pierwszych meczach była na bardzo niskim poziomie. Gdy już wypracowaliśmy sobie sytuację rzutową, mieliśmy problem ze zdobyciem gola. W spotkaniu z Płockiem wyglądało to już zdecydowanie lepiej, także nasza gra w defensywie, której jakość na pewno podnosi Zbyszek Kwiatkowski. Jest wiele aspektów, które dają możliwość pozytywnego myślenia o przyszłości.
W każdym z tych spotkań pokazaliście zupełnie inną twarz - najpierw bardzo słaby występ z Chrobrym, potem spokojne zwycięstwo nad Piotrkowem i wreszcie ambitna walka z Wisłą. Jaką Pogoń zobaczymy w kolejnych meczach?
- Pogoń w każdym następnym meczu będzie wychodzić na parkiet i walczyć na sto procent. Pierwszy mecz nam kompletnie nie wyszedł. Do naszego zespołu doszło kilku nowych graczy, potrzebny jest więc czas aby to wszystko poukładać. Wiadomo, że nie jest to kwestia tygodnia czy dwóch, potrzeba zdecydowanie więcej czasu. Mam jednak nadzieję, że wkrótce ulegnie to poprawie, liga wystartowała i trzeba zdobywać cenne punkty. Czekają nas wkrótce ciężkie mecze z Zabrzem na wyjeździe i z Kielcami u siebie, dlatego w sobotę musimy ograć Przemyśl bez dwóch zdań.
W Pogoni jest wiele nowych twarzy, wśród nich Pan. Jak wygląda kwestia zgrania?
- Z treningu na trening, z meczu na meczu ulega to poprawie. Ale tak jak już mówiłem, na wszystko potrzeba czasu. W sporcie nie jest tak, że zatrudnienie czterech czy pięciu nowych zawodników gwarantuje same zwycięstwa. To nie tylko kwestia pracy między zawodnikami, ale także wysiłku trenera, który musi to wszystko poukładać. Nic nie dzieje się od razu.
Zaaklimatyzował się pan już w Szczecinie?
- O tak, oczywiście. Ja i moja rodzina czujemy się tutaj doskonale. Miasto po pierwsze pasuje nam pod względem architektonicznym, jest tu dużo ciekawych i bardzo ładnych miejsc, blisko nad morze. Po drugie poznaliśmy w Szczecinie mnóstwo fantastycznych ludzi. Jest nam tutaj bardzo dobrze.
Obecnie Pogoń zajmuje dopiero 10. miejsce, ale znajduje w takiej trzyzespołowej grupie, która walczy o miejsca 7-8. Cel Pogoni to awans do play off czy bezpieczne utrzymanie?
- Cel został jasno postawiony przed sezonem - w tym roku mamy awansować do fazy play off, jednocześnie zapewniając sobie utrzymanie w lidze. Jeśli uda się nam ugrać coś więcej, będzie to zdecydowanie na nasz plus. My osobiście zdajemy sobie sprawę z tego, że stać nas na osiągnięcie sporego sukcesu. Coraz lepiej się znamy, rozumiemy i każde kolejne punkty przybliżą nas do wypełnienia tego celu.
Pierwsze mecze sezonu rozjaśniły nieco sytuację i ukazały siłę zespołów. Kogo uważa pan za głównych przeciwników Pogoni w walce o fazę play off?
Myślę, że w tegorocznych rozgrywkach poziom zespołów niesłychanie się wyrównał poza Kielcami i Płockiem, które pozostają jakby poza zasięgiem reszty drużyn póki co. Są ekipy, które nie pokazały jeszcze na co je stać. Sezon jest długi a to jest dopiero jego początek, ja natomiast bardzo nie lubię bawić się w prognozy. Może się okazać tak, że Ci którzy teraz regularnie zdobywają punkty później będą mieć problemy, a zaskoczą inne zespoły. Podoba mi się Mielec, który z pewnością będzie walczyć o medal. Ładnie zaczyna grać Kwidzyn, Głogów pokazuje charakter i nie można zapomnieć o Puławach, gdzie również mówi się medalowych aspiracjach. Osobiście liczę, że w lidze Pogoń pokaże dobry handball i spełnimy oczekiwania klubu i kibiców w tym sezonie. Mocno wierze w nasz zespół, w jego końcowy sukces, ale nie będę wybiegał w przyszłość i skupiam się na najbliższym meczu z Przemyślem.
W lipcu wyznał pan w rozmowie z naszym portalem, że sprawa przeciwko klubowi z Puław trafiła do sądu. Może pan powiedzieć coś więcej na ten temat?
- Na dzień dzisiejszy czekam na początek rozprawy, która odbędzie się z końcem stycznia w sądzie w Puławach. Teraz jednak nie myślę o tym i skupiam się na swojej "robocie".