Burza w NMC Powen Zabrze

Prezes KS Handball Zabrze, Bogdan Kmiecik poinformował o zmianach, które wprowadzone zostaną w najbliższym czasie w klubie. Przede wszystkim zmianie uległy cele.

Alicja Chrabańska
Alicja Chrabańska

Po transferze Patryka Kuchczyńskiego kibice głośno mówili o ekipie medalowej. Zarząd patrzył na to jednak bardziej realnie. - Przed sezonem, mówiąc o celach, plasowaliśmy zespół na szóstym miejscu, nie gorszym zatem niż rok wcześniej. Celem realnym było oczko wyżej, cel maksymalny to była gra w półfinałach. Pan wiceprezes Franciszek Michór w audycji o charakterze prywatnym mówił nawet o medalach. Ale my jako zarząd nie sięgaliśmy tak wysoko. Patrząc na fatalną grę naszej drużyny zweryfikowaliśmy te cele, teraz zależy nam na grze w fazie play-off - poinformował Bogdan Kmiecik.

Wszyscy zawodnicy zgodnie popierali wizję zarządu. - Wielu zawodników przed sezonem podpisywało nowe kontrakty. Każdy wiedział, o co gramy i przytakiwał, że cel jest realny i do osiągnięcia. Ba, zawodnicy chórem mówili, że sami chcą grać o piąte miejsce czy półfinał. Nie możemy teraz mówić, że czują presję, bo sami chcieli grać o takie laury - wyjaśnił prezes.

Jak przyznaje zarząd wielu z zawodników zawiodło już na starcie sezonu. - My, jako zarząd, wywiązujemy się ze swojej części umowy. Płacimy na czas, regularnie. Pamiętajmy, że zawodnicy tacy jak Kazimierz Kotliński czy Sebastian Rumniak mieli słaby sezon w poprzednim klubie, tłumacząc to tym, że klub nie płacili im należnych wynagrodzeń. U nas jest inaczej, a ich postawa nie jest drastycznie lepsza. Z resztą nie tylko oni spisują się poniżej oczekiwań - stwierdził sternik zabrzańskiego klubu.

Zespół ma na parkiecie wiele problemów. Od ataku po obronę nie prezentuje się pozytywnie. - Na parkiecie po prawej stronie od zeszłego sezonu nie może zupełnie odnaleźć się Dzmitry Marhun. Naszych oczekiwań jak na razie nie spełnia też nowy rozgrywający, Piotr Adamczak. Naszą bolączką jest brak zagrożenia z drugiej linii. Poza Łukaszem Stodtko nie istniejemy w tej strefie. Kontuzja Remigiusza Lasonia sprawiła, że mamy tam dziurę, którą stara się załatać Stodtko. Mamy fatalne prawe rozegranie. Do tego obrona, z której słynęliśmy, jest karygodna. Dajemy sobie rzucić 38 bramek w Mielcu, 34 z Kwidzynem, 27 w Puławach, gdzie rok temu było to 19. Grzegorz Garbacz, nasz specjalista od obrony, nie radzi sobie tak jak powinien - wylicza Kmiecik.

W klubie szykują się w związku z powyżej przedstawionymi faktami poważne zmiany. - Na testy medyczne przyjedzie także nowy zawodnik, specjalista od obrony, Daniel Żółtak. Jeśli przejdzie je pozytywnie dołączy do składu. W najbliższym czasie przystąpimy do renegocjowania kontraktów poszczególnych zawodników, którzy nie spełnili naszych oczekiwań. Cele się zmieniają, muszą się więc zmienić także warunki pracy, skoro te nie przyniosły efektu- powiedział prezes.

Zarząd krytykuje przede wszystkim fatalny styl gry i postępy w budowaniu drużyny, nie dorobek punktowy. - Planujemy także spotkanie ze sztabem szkoleniowym, któremu przestawimy nasze niezadowolenie. Nie martwi nas nawet tak bardzo miejsce, bo to dopiero cztery kolejki, wygramy dwa mecze i ten dorobek punktowy będzie wyglądał zupełnie inaczej. Martwi nas za to fatalna postawa drużyny na boisku i styl gry, który jest nie do przyjęcia dla kibiców i zarządu. Gramy nieatrakcyjną, w wręcz brzydką piłkę ręczną. I to musimy zmienić - stwierdził.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×