Wyjazdowy sprawdzian lidera z Legionowa

Arot-Astromal Leszno będzie w najbliższej kolejce rywalem KPR-u Legionowo. Lider rozgrywek jedzie do Wielkopolski w roli zdecydowanego faworyta.

Podopieczni Jarosława Cieślikowskiego i Marcina Smolarczyka przygodę na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej rozpoczęli od wywalczenia siedmiu punktów w czterech meczach, dzięki czemu zasłużenie przewodzą pierwszoligowej tabeli. Oczko mniej od legionowian zgromadziły na swoim koncie Warmia Olsztyn i Wolsztyniak Wolsztyn, a ustawiane w pozycji faworyta rozgrywek Wybrzeże Gdańsk z trzech meczów wygrało tylko jeden.

Przed szansą na kolejny sukces legionowski beniaminek stanie w Lesznie. Arot tej jesieni jak dotąd potrafił pokonać jedynie dogorywający GSPR Gorzów, w dwóch pozostałych meczach ulegając Meble Wójcikowi Elbląg i Wolsztyniakowi. W poprzedniej kolejce podopieczni Ryszarda Kmiecika pauzowali i do starcia z KPR-em przystąpią jednocześnie wypoczęci i lekko wybici z meczowego rytmu. Czy legionowianie zdołają to wykorzystać?

- Podchodzimy do każdego meczu indywidualnie i nie wybiegamy w przyszłość, do tego co będzie na koniec sezonu - mówi w rozmowie ze SportoweFakty.pl jeden z kluczowych zawodników KPR-u, bramkarz Tomasz Szałkucki. - W tym momencie chcemy przede wszystkim, żeby na nasze spotkania przychodziło jak najwięcej ludzi, co wszyscy podkreślają. Nastawiamy się na każdy kolejny mecz i jeśli uda się wygrać, to będzie dobrze - przyznaje.

Legionowianie wciąż trzymają się strategii małych kroków, opowieści o wysokich celach konsekwentnie unikając. - Nie będziemy mówić o tym, że walczymy o awans, bo liga jest naprawdę długa i dopiero pod koniec drugiej rundy zobaczymy, co przyniesie ten sezon - podkreśla Mateusz Wiak, który przed tygodniem rzucił Meble Wójcikowi osiem bramek.

KPR w każdym kolejnym meczu udowadnia, że dysponuje kadrą szeroką i silną, a zawodnicy wchodzący na boisko z ławki rezerwowych są w stanie przechylić losy meczu na korzyść legionowian. Warto też podkreślić, że w każdym z czterech dotychczas rozegranych meczów beniaminek miał innego bohatera. Na starcie rozgrywek w hali Uniwersytetu Warszawskiego formą błysnął Tomasz Pomiankiewicz, tydzień później największy wpływ na końcowy wynik mieli Szałkucki i Łukasz Lisicki, w Malborku świetne wejście zaliczył Paweł Albin, a w poprzedniej kolejce skutecznością zaimponował Wiak.

Żaden zespół w lidze nie rzucił w tym sezonie tylu bramek, co KPR (cztery ekipy rozegrały jednak o jeden mecz mniej), a spośród drużyn, które zaliczyły komplet czterech spotkań mniej piłek wpadło tylko do siatki Warmii Olsztyn. W najbliższej kolejce legionowianie zagrają w Lesznie, a następnie czeka ich domowe starcie z Wolsztyniakiem, które zwieńczy trzytygodniowa pauza związana z wycofaniem się z rozgrywek PBS Juranda Ciechanów oraz przerwą na mecze drużyn narodowych.

Komentarze (0)