Skrabania: Taka porażka boli i wywołuje wstyd

- Musimy urywać punkty faworytom we własnej hali, bo inaczej spadniemy z hukiem - powiedział po porażce z Azotami Puławy skrzydłowy Siódemki Miedź Adam Skrabania.

- Grając tak bardzo wysuniętą obroną musimy się liczyć z tym, że tracić będziemy sporą liczbę bramek. Założenie jest jednak takie, żeby samemu zdobyć ich więcej niż przeciwnik. Tym bardziej, że w takiej taktyce mamy trzech wysuniętych zawodników. Popełniliśmy mała liczbę błędów własnych, ale co z tego, skoro szwankowała skuteczność rzutowa. Na drodze stanął nam też bramkarz Azotów, który miał swój dzień - mówił po sobotnim meczu najlepszy strzelec legnickiego superligowca.

- Taka wysoka porażka we własnej hali bardzo boli i wywołuje wstyd przed legnickimi kibicami. Niestety muszą poczekać na nasze zwycięstwo. Prawda jest taka, że musimy urywać punkty faworytom we własnej hali, bo inaczej spadniemy z hukiem. W PGNiG Superlidze nie ma słabych drużyn. Jeśli chcemy wygrywać ze słabszymi od nas, to musimy grać w 1.lidze - dodał Adam Skrabania.

W swoim debiucie w barwach Siódemki Miedź Kacper Adamski zdobył 4 bramki prezentując duży potencjał. Po meczu z Azotami nie był jednak zbyt zadowolony. Adamski zastąpił w drugiej połowie meczu z Azotami Michała Prątnickiego. Zagrał bardzo dobrze. Rozruszał ataki swojej drużyny kilkoma niekonwencjonalnymi zagraniami przy tym cztery razy wpisując się na listę strzelców.

- Bardzo trudno oceniać mi mecz. Zawiedliśmy jako zespół i przegraliśmy. Osobiście zamieniłbym te moje cztery bramki na wygraną i dwa punkty. Fajnie, że zadebiutowałem, ale w tej sytuacji trudno się cieszyć. Mam tylko nadzieję, że dałem sygnał o swojej gotowości do gry w PGNiG Superlidze. Po cichu liczę, że trener będzie dawał mi coraz więcej minut na parkiecie - mówi Kacper Adamski.

Komentarze (0)