Na przekór kontuzjom i ambicji rywali - relacja z meczu AZS UW - Warmia Olsztyn

Ciężką przeprawę zgotował Olsztynianom stołeczny AZS. Szczypiorniści Uniwersytetu Warszawskiego próbowali wykorzystać osłabionych kadrowo gości, ale doświadczenie rywali wzięło górę.

Wyjazd do Warszawy przyszedł Warmii w bardzo trudnym momencie. Spadkowiczowi z ekstraklasy brakowało kilku istotnych zawodników i właśnie ten fakt, próbowała wykorzystać ekipa AZS-u. Własna publiczność i przewaga liczbowa kadry były atutami nie do podważenia.

Podopieczni Witolda Rzepki rozpoczęli spotkanie bardzo skoncentrowani. Solidna gra w obronie i przechwyty pozwoliły bardzo szybko uzyskać prowadzenie, 3:0, a później 5:2. Dla stołecznego klubu strzelał jak natchniony Łukasz Wolski. Olsztynianie otrząsnęli się jednak z początkowego marazmu. Pomogły w tym coraz częstsze kary dla gospodarzy i w siedemnastej minucie po raz pierwszy doprowadzili do remisu 5:5.

Od tego momentu gra się wyrównała, obie ekipy grały bramka za bramkę. Kolejną przewagę wywalczył sobie stołeczny AZS (10:7). Ich główną bronią była agresywna defensywa i szybkie kontry, na które nic nie mógł poradzić golkiper gości. Doświadczenie gości zaprocentowało jednak tuż przed przerwą. Grający falami gospodarze, dali ponownie doprowadzić do remisu, a w samej końcówce po raz pierwszy musieli odrabiać straty.

Druga odsłona wyglądała podobnie do pierwszej. Mądra i skuteczna gra AZS-u na samym początku zaskoczyła Olsztynian. Przewaga stołecznego klubu sięgnęła nawet w pewnym momencie czterech bramek. Kluczową rolę odegrał ich bramkarz, Marcin Malanowski. Bronił jak natchniony, strzały z dystansu, karne czy sytuacje sam na sam. Gdyby tylko jego koledzy byli w stanie dorównać, może mecz zakończyłby się innym rezultatem.

Niestety dla kibiców z Warszawy, ich gracze przy prowadzeniu 19:16 najzwyczajniej w świecie stanęli. Popełniali proste błędy, a wypracowane pozycje nie przynosiły zamierzonego efektu. Większa w tym była "zasługa" strzelających warszawiaków, aniżeli bramkarza Warmii. Gdyby nie fantastyczna postawa wspomnianego Malanowskiego, goście dużo szybciej objęliby prowadzenie.

To było jednak nieuniknione. Ofensywną grę olsztynian prowadził Marcin Malewski, który niezależnie od okazji posyłał piłkę do siatki. Do stanu 20:20 sytuacja wyglądała jeszcze na nierozstrzygniętą, lecz chwilę później wszystko było już jasne. Kolejne bramki podopiecznych Krzysztofa Maciejewskiego wyprowadzały z równowagi gospodarzy, a jednoczesne niekorzystne decyzje sędziego doprowadzały do olbrzymiej frustracji. Na ich warszawskiej ławce wrzało. Nie przełożyło się to jednak na pozytywną sportową złość, lecz na proste straty i niepotrzebne faule. Wynik zakończył się rezultatem 24:20 dla gości, mimo że nie oddaje on dobrze przebiegu zawodów.

AZS UW Warszawa - OKPR Warmia Traveland 20:24 (11:12)
AZS: Malanowski, Troński - Waśko 2, Kuc, Puszkarski, Flisiak 1, Krawiecki 6, Wolski 4, Nowak 4, Monikowski, Brinovec 2, Monikowski 1, Troński

Warmia: Boniecki - Królik 5, Dzieniszewski 4, Kempiński, Zysk 3, Wuszter 2, Kopyciński, Gawryś 1, Deptuła 2, Malewski 7

Kary: AZS - 14 min. (Flisiak - 2 min., Krawiecki - 4 min., Wolski - 2 min., Brinovec 2 min., Monikowski - 4 min.) oraz Warmia - 8 min. (Dzieniszewki - 2 min., Kempiński - 2 min., Zysk - 2 min., Wuszter - 2 min.)
Widzów: 150.
Sędziowie: K. Pietrasiewicz, M. Cieślik (Kielce)

Źródło artykułu: