Nie można nas traktować ulgowo - rozmowa z Dominiką Brzezińską, bramkarką Sambor Tczewa

Brzezińska oceniła dotychczasową postawę swojej drużyny - jedno zwycięstwo i trzy porażki. Krótka ławka rezerwowych Samboru ostatnio skurczyła się jeszcze bardziej z powodu kontuzji.

Paulina Szulc: Stawiacie rywalkom wysoko poprzeczkę, ale wciąż wasz dorobek punktowy wynosi zaledwie dwa punkty. Czego brakuje wam do zwycięstw?

Dominika Brzezińska: Brakuje nam siły. Mamy tak skromną ławkę rezerwowych, że nie mamy siły na to, żeby grać całe 60 min. Nie chcę tu zwalać winy jedynie na to. Brakuje nam też skuteczności. Musimy dopracować jeszcze większość z naszych zagrywek, ale wszystko jest na dobrej drodze.

Ostatni mecz z Koszalinem przegrałyście dość wysoko. Co było przyczyną słabszej postawy?

- Koszalin to bardzo dobra drużyna. Mają dziewczyny, które są mocne, szybkie i wytrzymałe. W meczu z nimi nic nam się nie układało. Nie potrafiłyśmy przerwać dobrej passy koszalinianek. Nie potrafiłyśmy wstrzelić się w ich bramkę. Nie szło nam ani w ataku, ani w obronie. To był najgorszy mecz w naszym wykonaniu.

Z kolei z wyżej notowanym Startem Elbląg przegrałyście tylko dwiema bramkami. Przez część spotkania prowadziłyście, czemu nie udało się utrzymać przewagi do ostatnich minut meczu.

- Z Elblągiem miałyśmy szansę zremisować, a nawet wygrać, ale to elblążanki w końcówce spotkania okazały się mocniejsze. Wydaje mi się, że w tym meczu po prostu zabrakło nam sportowego szczęścia.

Wyżej przegrałyście z Vistalem, ale wynik nie odzwierciedlał przebiegu spotkania. Zgodzisz się z tą opinią?

- Na spotkaniu z Vistalem byłyśmy jeszcze naładowane adrenaliną po meczu ze Szczecinem. Wiedziałyśmy, że łatwo się nie poddamy i będziemy walczyć. Niestety nie wytrzymałyśmy presji Mistrza Polski, ale też pokazałyśmy, że potrafimy powalczyć.

No właśnie, miałyście niezwykle udaną inaugurację rozgrywek, kiedy pokonałyście Pogoń. Co zadecydowało o waszym zwycięstwie?

- W tym spotkaniu pokazałyśmy, na co nas stać. To, że jesteśmy beniaminkiem, nie znaczy, że można nas traktować ulgowo. Dziewczyny pokazały, że są waleczne, a bramkarki, że potrafią bronić. Ogromne znaczenie miała tu obecność naszych wspaniałych kibiców. Dzięki ich dopingowi, dostałyśmy kopa, aby powalczyć. Myślę, że to było nasze najlepsze spotkanie.

Waszym następnym rywalem jest Piotrcovia, zespół bez punktu. Liczycie, że to właśnie na tych rywalkach powiększycie swój dorobek?

- Do każdego spotkania przygotowujemy się z nastawieniem na wygraną. Zrobimy wszystko, aby wygrać ten mecz. A jak będzie? Wszystko zweryfikuje boisko.

Ostatnio wasza sytuacja skomplikowała się, kilka zawodniczek doznało kontuzji i ławka się skurczyła. Jak bardzo to komplikuje waszą sytuację?

- Faktycznie, kontuzje to duży problem naszej drużyny. Niestety ławkę mamy bardzo okrojoną, i to na pewno nie pomaga nam w zdobywaniu punktów. A kontuzje są na tyle poważne, że wykluczyły większość dziewczyn na dłuższy czas. Na szczęście w najbliższym czasie na parkiet wraca Justyna Belter, która już z nami trenuje. To będzie duża pomoc dla naszych dziewczyn.

Czy absencja Alicji Urbańskiej będzie dla ciebie ułatwieniem czy utrudnieniem?

- Nieobecność każdej zawodniczki na meczach to dla nas kolejna trudność, z którą musimy sobie poradzić. Na szczęście jest jeszcze Aneta, z którą uzupełniamy się na meczach, czy treningach.

Dlaczego zdecydowałaś się zamienić barwy Mistrza Polski na beniaminka?

- Powód jest dosyć prozaiczny. Tak jak wielu innym zawodniczkom, po prostu skończył mi się kontrakt. Co prawda miałam wybór: albo pozostać w Gdyni jako trzecia bramkarka, albo przejść do beniaminka i w końcu brać czynny udział w meczach. Wybrałam Tczew i wyboru tego nie żałuję.

Jakbyś podsumowała swoje występy w Gdyni?

- W Gdyni nie miałam zbyt wielu możliwości aby grać. Natomiast, kiedy już stałam między słupkami, to na pewno dawałam z siebie wszystko.

Czy rywalizacja z twoją poprzednią drużyną ma dla ciebie jakieś inne, dodatkowe znaczenie, czy podchodzisz do niego jak do każdego spotkania?

- Do meczu z Gdynią podchodzę, jak do gry z każdym innym zespołem. Przed meczem i po meczu jesteśmy koleżankami, ale na parkiecie rywalkami.

Mówi się, że w zespole Tczewa znalazły się zawodniczki, które były mniej chciane w swoich poprzednich zespołach. Ty również nie grałaś tylu minut w Gdyni, ile byś chciała. Jakbyś oceniła kształt tego zespołu?

- Ja tak nie uważam. Może niektórym zawodniczkom nie poukładało się w innych zespołach tak, jak chciały, ale to nie znaczy że były mniej chciane. Jeżeli piłkarka nie czuje się w swojej drużynie doceniona, nie bardzo dogaduje się z trenerem czy koleżankami, to nie będzie efektywna w takiej drużynie. Jak już wspomniałam wcześniej, w Gdyni nie występowałam zbyt często i nie mogłam pokazać na co mnie stać. W Tczewie mogę się realizować, pokazać z lepszej lub gorszej strony (z naciskiem na lepszą). Jeżeli chodzi o drużynę, to uważam, że drzemie w nas niezły potencjał.

Jak się układa współpraca z Giennadijem Kamielinem, który dotychczas prowadził zespoły męskie?

- Trener jest bardzo wymagający, ale też bardzo…l udzki. Na treningach wyciska z nas siódme poty, ale po naszych postępach w grze można śmiało powiedzieć, że trener nam się udał.

Jaki cel sobie postawiłyście na ten sezon?

- Utrzymanie. My nie walczymy o miejsca z początku tabeli, tylko chcemy się w niej spokojnie utrzymać. Myślę, że taki cel obrał zarząd, trenerzy i dziewczyny i dążymy do niego małymi kroczkami.

Które drużyny będą waszymi najcięższymi rywalami, na kogo będziecie się podwójnie mobilizować?

- Wszystkie drużyny traktujemy serio. Dla nas nie ma znaczenia, czy jest to Mistrz Polski, czy beniaminek. Na wszystkich meczach dajemy z siebie wszystko. Gra toczy się o dużą stawkę, gdyż o utrzymanie walczy kilka drużyn.

Kto twoim zdaniem pretenduje do spadku, a kto będzie walczył o medale?

- Nie mi jest oceniać, które drużyny się utrzymają, a które nie, które zdobędą medale, a które będą poza strefą medalową. Wszystkie drużyny z początku tabeli mają ambicje, aby zdobyć medal, a te z końca, aby się utrzymać. Jest to na pewno liga pełna niespodzianek i jeszcze niejedna drużyna nas jeszcze zaskoczy. Niestety ktoś musi odpaść, aby ktoś inny mógł grać dalej. Nasza drużyna zrobi wszystko, aby zarząd, trenerzy oraz kibice byli z nas zadowoleni.

Komentarze (12)
avatar
Samborzanin
17.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
SAMBOR TCZEW i na dobre i na złe ! 
avatar
JIIIS
17.10.2012
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Bez kitu, poczekajcie z osadami chociaz do stycznia 2013 :) 
avatar
Wielbuond
16.10.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
a może zwyczajnie poczekamy do końca rundy zasadniczej i wtedy będziemy się wymądrzać? ktoś spaść musi jak i ktoś wygrać ligę musi...poczekajmy i delektujmy się meczami 
avatar
jo
16.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Do tej pory Beskid sobie radzi nieźle, ale sukcesem tej drużyny będzie jak dogra do końca. Przy ich problemach organizacyjnych sukcesu nie wróżę. Sambor ma zaplecze także może się utrzymać. 
avatar
deedee01
16.10.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie ma co. Same asy piszą komenty...
Jasne, że dziewczyny graja raz lepiej raz gorzej, ale szansę na utrzymanie mają taką samą jak inne zespoły z końca tabeli.
Tak jak mówi Domino w dziewczynac
Czytaj całość