Przemysław Krajewski: Chociaż parę minut z orzełkiem

Znakomicie spisujący się od początku sezony Przemysław Krajewski został dostrzeżony przez nowego szkoleniowca. Skrzydłowy Azotów Puławy ma szansę na debiut w kadrze w meczach eliminacji ME.

Robert Bilski
Robert Bilski

- Wiadomość dotarła do mnie, gdy jadłem śniadanie. Kolega Jakub Płócienniczak z Opola zadzwonił do mnie i powiedział znakomitą wiadomość - przyznaje były zawodnik Nielby Wągrowiec. 25-latek nie ukrywa, że był bardzo zadowolony. - Co tu można powiedzieć... Jest to wielkie wyróżnienie, z którego bardzo się cieszę. Czy nominacja była zasłużona czy przypadkowa? Nie mnie to oceniać. Skoro jestem w kadrze, to znaczy, że ktoś mnie zauważył i nie otrzymałem przypadkowego powołania - dodaje.

Wychowanek Czarnych Regimin wcześniej grał w kadrze B, którą prowadził Damian Wleklak i Marcin Pilch . - Zaliczyłem Akademickie Mistrzostwa Świata. Wcześniej? Do reprezentacji było mi nie po drodze - przyznaje. Wydaje się, że dużym przeskokiem i bliższym skokiem do reprezentacji było przejście do Azotów. - Dokładnie. Podejrzewam, że zostając w Nielbie Wągrowiec, z którą spadłem do pierwszej ligi, nie miałbym najmniejszych szans na powołanie. Cieszę się, że jestem w Puławach. Na zgrupowaniu każdy będzie dawał z siebie wszystko. Żaden z nas łatwo miejsca nie odda. Chociaż parę minut w koszulce z orzełkiem na piersiach byłoby spełnieniem marzeń - kończy Przemysław Krajewski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×