Konfrontacja Wybrzeża Gdańsk z zespołem Vive Targów Kielce uświadomiła gdańszczanom ile jeszcze im brakuje do najlepszego poziomu. Jak zauważył utytułowany szczypiornista, obie te drużyny dzielą inne rzeczy. - Spotkały się dwa zespoły, które mają zupełnie inne cele, budżet i możliwości finansowe. Tutaj w Gdańsku ten team jest jednak mimo wszystko budowany. Nasza drużyna zbudowana jest po to, żeby osiągnąć sukces w Lidze Mistrzów - zauważa rozgrywający zespołu z Kielc.
We wtorkowych zawodach trener Bogdan Wenta postanowił skorzystać z praktycznie całej kadry zabranej do grodu nad Motławą. Swoją szansę otrzymał również Grzegorz Tkaczyk, który przez długi czas leczył uraz. - Fakt pograłem trochę więcej z Karolem (Bielecki - przyp.). Ja wracam po kontuzji, praktycznie dwa miesiące nie grałem. Dla przykładu Michał Jurecki można powiedzieć, że dostał wolne. Odpoczywał po ciężkim meczu z Chambery. Myślę, że to jest właśnie pozytyw tego, że mamy szesnastkę graczy, którą trener może rotować - odpowiada wychowanek Warszawianki.
Mecz z kielczanami, okazał się wielką promocją piłki ręcznej w Trójmieście. - Miło było tutaj przyjechać i zagrać na tej ładnej hali. Według uczestnika igrzysk olimpijskich w Pekinie z 2008 roku, takiemu zespołowi jak Wybrzeże należy się gra w najwyższej klasie rozgrywkowej. - To naprawdę fajnie, bo takiemu miastu jak Gdańsk należy się piłka ręczna z takimi tradycjami jakimi szczyci się Wybrzeże Gdańsk. Ale to potrzeba czasu, cierpliwości i finansów. Trzymam kciuki za Damiana i trenera Waszkiewicza, żeby udało im się zbudować ekipę, która na stałe zagości w ekstralidze. Widać, że są na dobrej drodze - podsumował Tkaczyk.