Podopieczni Tomasza Porzezińskiego z siedmiu dotychczas rozegranych meczów wygrali pięć, ulegając jedynie rezerwom Orlen Wisły Płock oraz ekipie AZS UMCS Lublin. - W obu spotkaniach nie wyszła nam końcówka. Zarówno Orlen, jak i UMCS pretendują jednak do pierwszego miejsca i o tym nie można zapominać - podkreśla szkoleniowiec Warszawianki.
Dużej dawki emocji dostarczył przede wszystkim mecz jego zespołu w Lubinie. Jeszcze na siedem minut przed końcem drużyna Porzezińskiego prowadziła różnicą trzech bramek, przewagę warszawiacy jednak roztrwonili, zostawiając ostatecznie komplet punktów na Lubelszczyźnie. - Jeszcze w końcówce próbowaliśmy wyjść agresywniej i kryć każdy swego, ale się nie udało i temu horrorowi zabrakło happy endu - relacjonuje szkoleniowiec stołecznej siódemki.
Warszawianka w tym sezonie w zaciętych meczach się specjalizuje, obok starć z płocczanami i lubinianami do ostatnich sekund ważyły się bowiem także konfrontacje stołecznej ekipy z Trójką Ostrołęka i Kasztelanem Sierpc. - Jakby nasze mecze były nudne i wszystko wygrywalibyśmy po 35:15, jak to obecnie dzieje się w Legionowie, to nie byłoby z tego żadnej frajdy - śmieje się Porzeziński. - Jako Warszawianka jesteśmy w tej lidze traktowani jako firma, z którą po prostu trzeba wygrać. To dobrze, bo dzięki temu spotkania są niezwykle wyrównane.
W najbliższy weekend jego podopieczni we własnej hali zmierzą się z Prusem Siedlce, a już tydzień później Warszawiankę czeka derbowy mecz z drugą drużyną AZS UW. Do lidera tabeli zespół Porzezińskiego traci dwa oczka. - Widać, że chłopcy chcą i bardzo dobrze pracują. Zobaczymy co przyniesie druga runda - podsumowuje doświadczony szkoleniowiec. - W całej lidze obok nas najmocniej wyglądają Wisła oraz UMCS i to te drużyny przede wszystkim powinny się liczyć w walce o czołowe lokaty.