Przed nami dużo pracy - rozmowa z Wiesławem Rutkowskim, prezesem Olimpii/Beskidu Nowy Sącz

Beniaminek PGNiG Superligi kobiet, MKS Olimpia/Beskid Nowy Sącz ma nowy zarząd. Na jego czele stanął Wiesław Rutkowski, sądecki przedsiębiorca. Łącznie nowe władze liczą dziewięć osób.

[b]

Wiesław Rutkowski, nowy prezes MKS Olimpia/Beskid Nowy Sącz
Wiesław Rutkowski, nowy prezes MKS Olimpia/Beskid Nowy Sącz

Krzysztof Niedzielan: Co można powiedzieć o nowym zarządzie?[/b]

Wiesław Rutkowski: Jest to bardzo fajny i obiecujący człon. Wyniki drużyny napawają nas optymizmem. Myślę, że z tym składem zarządu jest nadzieja na pozyskanie funduszy na dalszą grę. To jest priorytet. Do momentu uzyskania płynności finansowej, musimy wyłożyć pieniądze z własnej kieszeni.

Dlaczego postanowił Pan podjąć się tak dużego wyzwania?

- Zaimponowały mi wyniki, jakie osiąga Olimpia/Beskid na początku sezonu i ciężka praca, którą dziewczyny wykonują. Klub znalazł się w trudnej sytuacji finansowej i postanowiłem pomóc. Każdy z członków zarządu ma bakcyla sportowego i mamy ambitny cel, aby piłka ręczna stała w Nowym Sączu na wysokim poziomie i trwale wpisała się w nasz region. Prowadzenie klubu w PGNiG Superlidze, można porównać do prowadzenia dobrej firmy.

Czy przyszedł czas na stabilizację w klubie?

- Naszym zamiarem nie jest działać tymczasowo. Nowe władze tworzą ludzie, którzy bardzo poważnie traktują swoje obowiązki. Z dużym zaangażowaniem przystąpiliśmy do porządkowania spraw organizacyjnych. Warto podkreślić, że wszyscy działamy społecznie. Aby klub mógł dobrze funkcjonować, niezbędna będzie pomoc ludzi biznesu. Na chwilę obecną jedynym naszym wsparciem jest Urząd Miasta Nowego Sącza, dlatego apeluję do wszystkich przedsiębiorców, szczególnie tych sądeckich, aby nam pomogli. Sami oczywiście będziemy też szukać sponsorów.

Pieniądze od sponsorów są o tyle potrzebne, że Olimpia/Beskid ma długi.

- Jest spore zadłużenie, nie tylko wobec zawodniczek. Jesteśmy na etapie analizy dokumentów finansowych. Musimy ustalić plan spłaty zobowiązań. Najważniejsze jest jednak to, aby uzyskać płynność finansową dotyczącą bieżącej działalności.

Do zrobienia jest zapewne dużo więcej?

- Na pewno bardzo ważna będzie promocja klubu, choć już sama postawa drużyny w dotychczasowych meczach to duża promocja dla całego Nowego Sącza. Do tego dobrą grą nasze dziewczyny zdobywają szacunek u rywalek.

Co zamierzacie zrobić, aby rozruszać promocję klubu? Na mecze nierówno grających piłkarzy Sandecji przychodzi ostatnio około 1500 widzów, a to tylko futbolowa I liga. Jak zatem zapełnić nowosądecką halę do ostatniego miejsca?

- Niefortunnie ustawione są mecze Olimpii/Beskidu i Sandecji, zazwyczaj rozgrywane w tych samych dniach i w podobnych godzinach. Kibice zatem wolą pójść na piłkę nożną. Tę sprawę bez wątpienia trzeba rozwiązać. Będzie nam też potrzebne wsparcie mediów i czeka nas sporo pracy na szczeblu marketingu. Nasz klub musi być widoczny w mieście. Brak plakatów, brak informacji powoduje, że piłka ręczna jest dość „cichym” sportem dla koneserów.

Jak dotąd Olimpia/Beskid nie doczekała się strony internetowej. To chyba ewenement na skalę kraju.
- Sam byłem zdziwiony, dlaczego nikt o to nie zadbał. My o tym pomyśleliśmy i na dniach witryna powinna być już dostępna.

Czy drużyna zostanie wzmocniona?

- Ciężko teraz odpowiedzieć na to pytanie. Jeśli uda się uzyskać płynność finansową, co jest najważniejszą rzeczą, na pewno wzmocnimy skład. Przed sezonem był temat zatrudnienia dwóch Rumunek (bramkarki i zawodniczki z pola – przyp. red.), które bardzo pozytywnie oceniali nasi trenerzy. Niestety, wtedy nie udało się to ze względów finansowych. Temat może powrócić, ale może być za późno, bo tymi zawodniczkami interesują się kluby francuskie. Wzmocnień poszukamy też na krajowym podwórku.

Jaki potencjał ma beniaminek?

- Uważam, że obecny skład Olimpii/Beskidu jest dość mocny, o czym świadczą też niezłe, jak na beniaminka wyniki. Przy dobrych wzmocnieniach i wsparciu sponsorów, moglibyśmy stworzyć coś na wzór siatkarskiej drużyny Muszynianki.

Komentarze (0)