Wygrana trudna, choć zgodna z planem - relacja meczu AZS UW - Wybrzeże Gdańsk

Mówili, że będzie trudno i tak też było. AZS UW postraszył faworyzowane Wybrzeże, czym potwierdził przewidywania gości z Gdańska. Warszawiacy opadli jednak z sił i musieli uznać wyższość rywala.

Przed spotkaniem w Warszawie Wybrzeże było zdecydowanym faworytem. Jednak zarówno trenerzy, jak i zawodnicy podkreślali, że przeciwnika nie można lekceważyć, a gra na terenie AZS-u nigdy nie należała do łatwych. W zeszłym sezonie gdańszczanie wrócili ze stolicy bez punktu. Do tego trzeba było się mierzyć z problemami kadrowymi, choć w ostatniej chwili okazało się, że nie zagrają tylko dwaj kontuzjowani od początku sezonu Radosław Steege oraz Krystian Nidzgorski.

Warszawiacy, pomimo słabych wyników w tegorocznych rozgrywkach, tanio skóry faworytom nie planowali sprzedawać. Udowodniły to pierwsze minuty spotkania. Wystarczyło ich dziesięć, by Orły wyszły na prowadzenie 6:1. Agresywna gra w obronie, świetne interwencje Marcina Malanowskiego  i przede wszystkim bardzo skuteczna gra Łukasza Nowaka, który czterokrotnie trafiał do siatki, pozwoliły odskoczyć rywalom.

Jasne było, że taki początek doda AZS-owi skrzydeł. Tym bardziej że przeciwnik mocno pomagał w zyskaniu pewności siebie. Goście co prawda zaczęli po pierwszym szoku odrabiać straty, lecz bardzo powoli. Ich skuteczność wołała o pomstę do nieba, bo choć Malanowski rozgrywał bardzo dobry mecz, to jednak niektóre strzały gdańszczan w sporej odległości mijały bramkę warszawiaków.

To, co dobre w pierwszej połowie dla Wybrzeża, to sama końcówka. Mimo że rywal odskoczył w ostatnich minutach ponownie na wysokie prowadzenie 13:9 (znów zabłysnął Nowak), to dosłownie w ostatnich sekundach udało się zniwelować do dwóch. Sygnał do walki w tej części meczu dał Dawid Nilsson. Do przerwy na koncie miał cztery trafienia.

Początek drugiej połowy wydawał się obiecujący dla gospodarzy. Kolejne świetne interwencje ich bramkarza, były szansą na powiększenie przewagi. Do szczęścia jednak potrzebne są również skuteczne akcje, a ich zdecydowanie zabrakło. A może inaczej, to, co udało się podopiecznym Daniela Waszkiewicza  i Damiana Wleklaka  poprawić, to gra w defensywie. Niejednokrotnie Akademicy nie byli w stanie przez nią się przedrzeć, by wywalczyć sobie klarowną sytuację do strzału.

Solidna obrona zaczęła procentować na rzecz gości z każdą minutą. AZS wyglądał na coraz bardziej zmęczony, co skutkowało brakiem pomysłu na atak pozycyjny i prostymi stratami. Już w 37. minucie Patryk Abram doprowadził do remisu, a chwilę później Michał Waszkiewicz dał Wybrzeżu prowadzenie.

Warszawskich szczypiornistów w drugiej części meczu stać było na pojedyncze zrywy, które nie przynosiły jednak za wiele pozytywów. Gdy raz czy dwa udało się powstrzymać atak rywali, to nie przekładało się to na wyprowadzanie kontr, a przy ustawionej dobrze obronie Wybrzeża rzadko można było znaleźć lukę na skuteczny strzał. Iskierką nadziei dla AZS-u było jeszcze wykluczenie w samej końcówce Łukasza Rogulskiego, gdy na na tablicy wyników widoczne było prowadzenie gości 22:19. Gorące emocje, które towarzyszyły końcówce mecz, zakończył gol Waszkiewicza. Zawodnik Wybrzeża wbił gwóźdź do trumny „Orłów” i przypieczętował piąte zwycięstwo swojej drużyny w bieżącym sezonie.

Dla podopiecznych Witolda Rzepki i Roberta Lisa za to była to piąta porażka i ich ekipa lawiruje nad strefą spadkową. Za tydzień czeka ich równie trudny, a może i trudniejszy sprawdzian – wyjazd do Malborka. Wybrzeże zagra wtedy u siebie z GSPR-em Gorzów Wielkopolski.

AZS UW Warszawa - Wybrzeże Gdańsk  20:23 (13:11)

AZS: Malanowski, Troński - Wysocki, Waśko 3, Kuc, Puszkarski, Flisiak 1, Krawiecki 3, Wolski 1, Nowak 9, Brinovec, Praski 1, Monikowski 2

Wybrzeże: Głębocki, Chmieliński - Mogielnicki 1, Jasowicz, Rakowski 2, Chmieliński, Sulej, Rogulski 5, Waszkiewicz 4, Kondratiuk 1, Abram 4, Nilsson 6

Kary: AZS - 4 min. (Waśko - 2 min., Flisiak - 2 min.) oraz Wybrzeże - 2 min (Rogulski)

Widzów: 150

Sędziowie: M. Gorzelańczyk, W Kuliński (Łódź)

Źródło artykułu: