Gdynianie w końcówce dokonali niemożliwego - relacja z meczu Kar-Do Spójnia - Arot Astromal Leszno

Jeszcze trzynaście minut przed końcem meczu w Gdyni różnicą aż pięciu bramek prowadzili goście. Ostatecznie jednak dzięki świetnej końcówce, Kar-Do Spójnia pokonała Arot Astromal Leszno 31:28.

W tygodniu poprzedzającym ten mecz w sztabie szkoleniowym gdyńskiej drużyny doszło do zmian. Leszka Biernackiego i Rafała Kuptela, którzy pracowali z drużyną od początku sezonu, na ławce trenerskiej zmienił Leszek Elbicki.

Spotkanie rozpoczęło się od wzajemnego badania obu zespołów. Zarówno gdynianie, jak i leszczynianie nie potrafili wyjść na prowadzenie wyższe, niż różnicą jednej bramki. Od początku bardzo skuteczny w ataku był Szymon Nowaliński, po którego dwóch rzutach karnych gospodarze objęli prowadzenie 4:3. W końcu jednak doszło do przełamania gdynian i na pięć minut przed końcem pierwszej połowy prowadzili 11:8. Później jednak do roboty wzięli się goście. Po dwie bramki zdobyli Marcin Giernas i Krzysztof Meissner, a rzut Mateusza Nowaka zadecydował o wygranej pierwszej połowy przez Arot Astromal 13:11.

Serii zdobytych pięciu bramek z rzędu pozazdrościli jednak szczypiorniści Kar-Do Spójni. Od początku drugiej części spotkania skuteczny był Stanisław Gębala - po jego rzucie gdynianie wyszli na prowadzenie 14:13, które podwyższyli o jeszcze dwie bramki. W tym momencie jednak serię mieli leszczynianie. Arot Astromal w ciągu sześciu minut zdobył siedem bramek, tracąc zaledwie jedną. Później dzięki dobrej skuteczności Giernasa goście wyszli na prowadzenie 25:20. - Gdy objęliśmy prowadzenie w 20. minucie mogło się wydawać, że zawodnicy z Gdyni już opanowali nerwy, jednak w 47. minucie wynik był dramatyczny. Przegrywaliśmy pięcioma bramkami i zawodnicy z Leszna myśleli już o wygranej - zauważyła Mirosława Gębala, prezes Kar-Do Spójni.

W tym momencie miała miejsce kolejna seria, tym razem gospodarzy. Odrabiali oni straty przez sześć minut, wreszcie po bramce Marcina Miedzińskiego wyszli na prowadzenie 26:25. Później jeszcze podwyższyli przewagę do trzech bramek, aby ostatecznie wygrać 31:28. - Zawodnicy mojej drużyny złapali wiatr w żagle i w ciągu sześciu minut zdobyli sześć bramek, które dały nam prowadzenie i nie oddaliśmy przewagi do końca meczu. Gratuluję im wszystkim tego, że pokazali że potrafią i chcą zwyciężać. Dla beniaminka wszystkie spotkania w rozgrywkach pierwszej ligi są niewiadomą, gdyż nie znamy przeciwnika, więc nie wiemy jak grać z kimś, kogo się nie zna. Ale dlatego zwycięstwo "smakuje" świetnie, gdy zdobywa się punkty w meczu, z już ogranym rywalem - cieszy się Mirosława Gębala.

Kar-Do Spójnia Gdynia - Arot Astromal Leszno 31:28 (11:13)

Składy:

Kar-Do Spójnia: Trojański, Zimakowski - Nowaliński 8 (2 min), Wróbel 4, Karpiński 4, Wesołek 3, Dorsz 3, S.Gębala 3 (2 min), Miedziński 3, M.Gębala 2, Radecki 1 oraz Wiśniewski, Pacholarz, Kupiec.

Arot Astromal: Maziarz, Maleszka - Giernas 10, Wierucki 5, Meissner 4, Nowak 3 (2 min), Misiaczyk 3 (2 min), Przekwas 1, Szkudelski 1 oraz Musiał, Wierucki, Kajzer.

Kary: Kar-Do Spójnia - 4 min, Arot Astromal - 4 min.

Rzuty karne: Kar-Do Spójnia - 5/6, Arot Astromal - 4/7.

Przebieg meczu:

I połowa: 0:1, 1:1, 1:2, 2:2, 2:3, 3:3, 4:3, 4:4, 4:5, 5:5, 5:6, 6:6, 7:6, 7:7, 8:7, 9:7, 9:8, 10:8, 11:8, 11:9, 11:10, 11:11, 11:12, 11:13.

II połowa: 12:13, 13:13, 14:13, 15:13, 16:13, 16:14, 17:14, 17:15, 17:16, 17:17, 17:18, 18:18, 18:19, 18:20, 18:21, 19:21, 19:22, 20:22, 20:23, 20:24, 20:25, 21:25, 22:25, 23:25, 24:25, 25:25, 26:25, 26:26, 27:26, 28:26, 28:27, 29:27, 30:27, 30:28, 31:28.

Widzów: 150.

Źródło artykułu: