To nie była łatwa przeprawa podopiecznych Edwarda Jankowskiego. Skazywana na porażkę Olimpia-Beskid momentami potrafiła walczyć z faworyzowanym SPR-em, jak równy z równym. Nowosądeckim kibicom szczególnie zaimponowała szaleńcza pogoń w drugiej części meczu, który zakończył się nieznaczną porażką. Beniaminek przegrał dopiero drugi raz przed własną publicznością. Wcześniej tej sztuki dokonała jedynie Pogoń Baltica Szczecin.
Obie drużyny przystąpiły do tego spotkania osłabione. Olimpia-Beskid musiała poradzić sobie bez kontuzjowanej kołowej Kamili Szczeciny. Tylko na kilka minut w drugiej połowie w bramce stanęła Paulina Kozieł, a Wiktoria Panasiuk zagrała z niewyleczonym do końca urazem kciuka w lewej ręce. Z kolei SPR przyjechał do Nowego Sącza bez Małgorzaty Majerek, która ma problemy ze stopą. Do tego z chorobą zmagała się Kristina Repelewska, co nie przeszkodziło jej w zdobyciu 9 goli.
Do dwunastej minuty na parkiecie toczyła się wyrównana walka. W tym czasie aż cztery bramki dla gospodyń rzuciła Joanna Gadzina. Po drugiej stronie aktywna była Repelewska, która do stanu 6:6 trzykrotnie pokonała Karolinę Szczurek. Następnie po celnych rzutach Agnieszki Koceli i Doroty Małek zrobiło się 6:9. Od tego momentu dominowała drużyna przyjezdna, która w 27. minucie prowadziła już 20:9. W końcówce sprężyła się Olimpia-Beskid, czego efektem były trzy bramki pod rząd. Wynik do przerwy (12:20) mógł być korzystniejszy dla sądeczanek, które notorycznie trafiały w słupki i poprzeczki.
Na drugą połowę oba zespoły wyszły z innymi bramkarkami. W szeregach SPR-u Lublin między słupkami pojawiła się Izabela Czarna, a w ekipie gospodarzy Paulina Kozieł. Ta druga wytrwała na parkiecie tylko pięć minut i nie zdołała wpłynąć na losy meczu. To, co beniaminek PGNiG Superligi odrobił w końcówce pierwszej odsłony, stracił na początku drugiej i wydawało się, że będzie niezwykle ciężko odrobić straty.
Jeszcze w 36. minucie po atomowym rzucie z dystansu Aliny Wojtas, drużyna gości prowadziła 25:14. Potem do głosu zaczęły dochodzić podopieczne Lucyny Zygmunt i Zdzisława Wąsa. Sądeczanki zdobywały punkty seriami. Bardzo dobrze dysponowana w była w tym spotkaniu Agnieszka Podrygała, która po zmianie stron aż siedmiokrotnie trafiała do siatki. To właśnie po trzech kolejnych golach tej zawodniczki, trener Edward Jankowski poprosił o czas. Było to przy stanie 21:27. Przerwa niewiele pomogła, bo Olimpia-Beskid wykazywała się ogromną determinacją i do końcowej syreny goniła wynik, by ostatecznie przegrać jedynie 31:35.
Olimpia-Beskid Nowy Sącz - SPR Lublin 31:35 (12:20)
Olimpia-Beskid:
Szczurek, Kozieł - Płachta 1, Leśniak 2, Gadzina 9, Panasiuk 4, Rączka, Maślanka 3, Podrygała 9 (1/2), Chumak 3
Kary: 2 minuty (Płachta)
SPR: Gawlik, Czarna - Konsur 4, Małek 4, Kocela 3, Wilczek 6, Wojdat 3, Stasiak, Repelewska 9, Wojtas 6 (1/1)
Kary: 6 minut (3x2 minuty: Konsur, Małek i Repelewska)
Sędziowie: Tomasz Kondziela (Opole) i Marcin Pytlik (Siemianowice)
Widzów: 650