Kielczanki przed meczem zakładały, że w starciu z Miedziowymi uda im się co najmniej powtórzyć wynik z pierwszej rundy, kiedy to zdołały przywieźć z Lubina cenny jeden punkt. Już pierwsze minuty pokazały, że i tym razem nie będzie łatwo wyłonić zwycięzcy. Obie drużyny bardzo uważnie grały w obronie i długo nie mogły zdobyć bramki otwierającej wynik. Szansę na to miała w 2. minucie Karolina Semeniuk-Olchawa, ale po rzucie karnym nie zdołała pokonać Marty Wawrzynkowskiej. Pierwszego gola zdobyły dopiero w 5 minucie kielczanki, a jego autorką była Kinga Lalewicz. Gospodyniom udawało się utrzymywać skromną przewagę aż do 10 minuty, kiedy to Agnieszka Jochymek po szybkim kontrataku wyprowadziła Zagłębie na pierwsze prowadzenie (4:3).
Od tego momenty podopieczne Bożeny Karkut zaczęły stopniowo uzyskiwać przewagę. Było to o tyle łatwe, że kielczanki popełniały coraz więcej prostych błędów, oddając kilka bramek "za darmo". W 18. minucie Zagłębie prowadziło już 12:8, a trener Paweł Tetelewski poprosił o przerwę. Ostatnie minuty pierwszej połowy były z obu stron bardzo chaotyczne, ale ambitne kielczanki do końca dzielnie goniły wynik. Na 30 sekund przed końcową syreną miały nawet szansę na doprowadzenie do remisu, ale sytuacji sam na sam nie wykorzystała Marzena Paszowska. Po 30 minutach było 14:13 dla przyjezdnych.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie i na parkiecie wciąż toczyła się bardzo wyrównana walka. Lubinianki utrzymywały skromną przewagę, ale też nie były w stanie postawić przysłowiowej kropki nad i. Nie pozwalała na to ambitna gra miejscowych, które trzymały się na dystans 2-4 bramek. W 55. minucie KSS przegrywał tylko 26:28 i wszystko było jeszcze możliwe. Błyskawiczne kontrataki miejscowych świetnie kończyła Marzena Paszowska, a w 2 linii dwoiła się i troiła Kamila Skrzyniarz. Jednak w decydujących momentach kielczankom brakowało doświadczenia oraz lidera, który wziąłby na siebie ciężar gry. Po profesorsku grała za to w zespole rywalek Kinga Byzdra, która nie tylko regularnie punktowała, ale też świetnie obsługiwała koleżanki.
W ostatnich minutach kielczanki postawiły wszystko na jedną kartę, próbowały wariantu z wycofaną bramkarką, ale efektem tego był gol zdobyty przez… bramkarkę Miedziowych Monikę Maliczkiewicz. Gospodynie nie zachowały wystarczająco dużo zimnej krwi. Dwa razy na ławkę kar odesłana została Honorata Syncerz, marnując przy tym dobrą sytuację na zdobycie gola kontaktowego. Miedziowe zdołały utrzymać skromną przewagę i wygrały ostatecznie 32:29.
KSS Kielce - KGHM Metraco Zagłębie Lubin 29:33 (13:14)
KSS: Wawrzynkowska, Staś - Grabarczyk 1, Syncerz 2, Grzesik, Lalewicz, Młynarczyk, Kot, Paszowska 7, Drabik 3, Skrzyniarz 11 (6), Olszowa, Woźniak 2.
Kary: 8 minut (Syncerz 2x, Drabik, Woźniak)
Karne: 6/7
Zagłębie: Tsvirko, Maliczkiewicz 1 - Załęczna 4, Pałgan 2, Semeniuk-Olchawa 5, Paluch 1, Jelić 1, Bader 5, Jochymek 3, Byzdra 10 (5), Kobzar 1.
Kary: 12 minut (Załęczna, Semeniuk-Olchawa, Pałgan 2x, Paluch, Jelić)
Karne: 5/7
Widzów: 200