- Jeśli rzuca się 34 bramki na wyjeździe, to mecz powinien być wygrany. Niestety, z taką defensywą nie można zdobyć dwóch punktów. W Polsce wszyscy mówią, że najważniejsza jest obrona oraz bramka. Na mowie się kończy. W Ruchu będzie inaczej, od poniedziałku trenujemy tylko obronę. Niestety czasu jest bardzo mało, bo gramy teraz, co trzy dni mecz - mówił po meczu Zenon Łakomy.
Obronę Ruchu pogrążyły rozgrywające przeciwniczek. Rewelacyjna Anna Mączka zdobyła dziewięć bramek. Trzy trafienia mniej zanotowała jej siostra Małgorzata Mączka. - Bliźniaczki wnoszą do mojej drużyny bardzo dużo. Przede wszystkim mamy teraz rzut z drugiej linii. Anka rzuca rewelacyjnie i nie boi się wchodzić mocno w strefę. W ataku nasza gra była bardzo dobra, gorzej było w obronie, przeciwniki za łatwo zdobywały bramki. Nie mogę się już niczym usprawiedliwiać, bo w tym składzie gramy już dłuższy czas, nie ma też kontuzji. Było dziś kilka ładnych akcji, ale generalnie jest jeszcze zbyt wiele chaosu - mówiła Małgorzata Jędrzejczak.
Kluczem do sukcesu KPR-u było wyłączenie z ataku Jovany Jovović, która już do przerwy zdobyła pięć bramek. Czarnogórka pod nieobecność kontuzjowanej środkowej Ruchu Tatsiany Pekun, rozegrała bardzo dobre zawody. - KPR w drugiej połowie wyłączył Jovanę z gry i zaczęły się kłopoty. Boczne rozgrywające straciły głowę i nie mogły sobie poradzić z tą sytuacją. Ja zwykle cieszyłem się jak ktoś krył mi indywidualnie zawodnika, bo mając dobre skrzydła i koło, powinno się wykorzystać, ponieważ automatycznie robi się dużo więcej miejsca na szóstym metrze. Niestety, u nas nie przełożyło się to na grę i bramki, choć przecież właśnie pierwsza linia jest naszym atutem - wyjaśniał Zenon Łakomy.
Zenon Łakomy: Z taką defensywą nie można zdobyć dwóch punktów
Spotkanie 13. kolejki Superligi kobiet pomiędzy KPR-em Jelenia Góra a Ruchem Chorzów zakończyło się wynikiem 36:34. Zwycięstwo nie przyszło bez trudu. Przez większość meczu prowadziły Niebieskie.