Doświadczenie obrońców tytułu wzięło górę - relacja z meczu Islandia - Francja

Kolejnym ćwierćfinalistą hiszpańskiego czempionatu zostali obrońcy tytułu. Choć Islandczycy dzielnie walczyli z rywalem, to w decydujących momentach więcej wyrachowania zaprezentowali Francuzi.

Przez niespełna 180 sekund żadnej z drużyn nie udało się zdobyć bramki. Tę niemoc przełamał dopiero Luc Abalo, trafiając z siedmiu metrów. Na wyrównanie również trzeba było czekać dość długo, a autorem premierowego gola dla Islandczyków był Thorir Olafsson. Jego koledzy dobrze spisywali się w obronie, kilka piłek odbił golkiper, Bjorgvin Pall Gustavsson.

W szóstej minucie wykluczeniem został ukarany strzelec pierwszej bramki dla drużyny z północy Europy. Francja nie wykorzystała jednak gry w przewadze. Co więcej, straciła minimalne prowadzenie wskutek celnego rzutu Gudjona Valura Sigurdssona. Dzięki udanej próbie z drugiej linii w wykonaniu Samuela Honrubii obrońcy mistrzowskiego tytułu wygrywali 4:2.

Skandynawowie szybko zniwelowali straty, a przez kilka chwil mieli nawet jednobramkową zaliczkę. Najpierw trafienie Nikoli Karabaticia, a następnie Daniela Narcisse'a i Williama Accambraya pozwoliły wrócić Trójkolorowym do poprzedniego stanu. Nie utrzymali jednak tej różnicy zbyt długo. Na początku 25 minuty do remisu 12:12 doprowadził Arnor Gunnarsson, kończąc kontratak. Zareagował Claude Onesta, biorąc czas. To samo na niecałe 120 sekund przed końcem pierwszej połowy uczynił jego vis a vis. Po powrocie na parkiet coraz częściej skutecznie interweniował Thierry Omeyer. Ta część zakończyła się rezultatem 14:15.

W drugiej odsłonie, podobnie jak w poprzedniej, pierwszy do siatki trafił Abalo rzutem z wyskoku. W podobny sposób drogę do bramki rywali znalazł Karabatić i Francuzi prowadzili 17:14. Waleczni Islandczycy nie spuszczali jednak z tonu i w 40 minucie wyrównali dzięki Olafssonowi.

Ponownie na trzy gole przewagi wyprowadził najbardziej utytułowaną drużynę ostatnich lat Michael Guigou (19:22). Na niespełna kwadrans przed ostatnią syreną ten sam zawodnik podwyższył wynik na 21:25. Wydawało się wtedy, iż nic nie będzie już w stanie zabrać Trójkolorowym zwycięstwa.

Islandia cierpliwie odrabiała straty i po rzucie najskuteczniejszego w jej szeregach Olafssona rezultat wynosił 26:26. Ostatnie 5 minut należało jednak do przeciwników. Karabatić wespół z Guigou ostudzili zapędy świetnie walczących Skandynawów, którzy w końcówce nie ustrzegli się kilku błędów i strat. Dwie bramki przewagi wystarczyły do tego, aby w decydujących momentach mistrzowie świata kontrolowali przebieg spotkania.

Islandia - Francja 28:30 (14:15)

Islandia: Gústavsson - Olafsson 7, Pálmarsson 6, Sigurdsson 4, Kristjánsson 3, Gunnarsson 3, Gústafsson 2, Gudjonsson 2, Svavarsson 2, Hallgrímsson

Francja: Omeyer, Karaboue - Honrubia 7, Guigou 6, Accambray 5, Sorhaindo 3, Karabatic 3, Narcisse 2, Barachet 2, Abalo 2.

Komentarze (28)
Plw
23.01.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
hahahahaahahaahaha ;D nie moge ze smiechu 
avatar
Joker1928
21.01.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Francja miała mecz pod kontrolą jednak nie widać by to była drużyna idąca po mistrzostwo świata ... 
avatar
skejd
21.01.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ćwierćfinał Francja-Chorwacja (o ile Chorwacja ogra dziś Białoruś) zapowiada się jako przedwczesny finał. 
avatar
STARY LUMP
20.01.2013
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
kazdy twoj komentarz zwiazany jest z Urania skoncz już bo to jest żałosne ile mozna walkowac jedno i to samo ? 
avatar
Zaporoże
20.01.2013
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Z TEGO CO WIEM LUC ABALO PO SŁABSZYM WYSTĘPIE RAZEM Z PALMARSONEM PRZENOSZĄ SIĘ DO NASZEGO OLSZTYNA , POWODEM JEST FASCYNACJA NASZĄ DUMĄ NARODOWĄ HALĄ URANIA HEJ HEJ URANIA